poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział 6.I czasem tak ciężko powiedzieć komuś, że się go potrzebuje.








Dzień :17.05.2012r.  Czwartek.
Godzina:   20:32
Miejsce: Dom Dziecka.


   Pod dom dziecka przyjechałam taksówka.Wysiadając z niej zaczęłam biec ile tchu miałam w płucach i ile sił w nogach.Wbiegłam raptownie na pierwsze piętro bez namysłu kierując się do pokoju brata.Widziałam,że stało się coś złego, coś czego nigdy bym się nie spodziewała.Lecz biedny Logan nie mógł wysłowić się przez telefon.Wiedziałam, że potrzebuje teraz mnie, mojego wsparcia i pocieszenia.Potrzebuje Miley która wlecze się z tyłu nie nadarzając za mną.Potrzebuje nas.A my właśnie od tego jesteśmy, by mu pomóc.By stawić czoła problemom razem.W końcu nie każdy ma mieć szczęście  brata bliźniaka.Był dla mnie jedną z najbliższych mi osób.Mogłam z nim porozmawiać o wszystkim i o niczym.O mnie, o nim, i o naszym fatalnym losie.Odkąd w jego życiu pojawiła się Selena zwariował na jej punkcie.Zmienił się i to strasznie.Oczywiście pozytywnie.Życie bez niej w jego oczach było niczym.Młodzieńcza miłość.Szczerze?Zazdroszczę im tego.Tak po prostu.
-Logan!-krzyknęłam wbiegając do pokoju brata zastając go totalnie zapłakanego na wąskim łóżku.Bez namysłu podbiegłam i przytuliłam się do niego.Potrzebował tego.Czułam to.Za dobrze go znałam.-ciii spokojnie.Już jestem-szeptałam do jego ucha.
  Tak naprawdę stan Logana mnie załamał kompletnie od środka.Nigdy nie widziałam go w gorszym stanie.Przepraszam nigdy nawet nie widziałam go żeby płakał.No może jak był dzieckiem i pijany ojciec rozgniótł mu jedyną jego zabawkę-plastikowy traktorek który obiecał mu odkupić choćby za ostatnie grosze.Do tej pory Logan nie zobaczył kolejnej zabawki z rąk swojego rodziciela.Za chwile do pokoju wbiegła totalnie zdyszana Miley która bez namysłu siadła po drugiej stronie łóżka i zaczęła głaskać jego plecy.
-dziękuje-wyszeptał łkając
-co się stało? Chyba,że nie chcesz to nie musimy o tym rozmawiać.-powiedziała półtonem blondynka.
-tu nie ma co ukrywać.Prawda jest taka,że z niewiadomych powodów Ona mnie zostawiła.
-jak to?-spytałam zaszokowana słowami docierającymi do moich uszu.
-po prostu.-odrzekł bez większego entuzjazmu.
-bez wyjaśnień? Przecież to niedorzeczne, tak nie można!-zbulwersowała się Miley
-powiedziała, że tak po prostu po takim czasie odkochała się we mnie! Rozumiecie? Tak po prostu, a ja kochałem ją jak ten ostatni debil!
-zawsze była dziwna- palnęła genialna Miley
-zamknij się!-powiedziałam bezsłownie-spokojnie, może cie coś stało.Może to tylko chora wymówką, zapewnień nie znalazła lepszej.-oderwałam się od niego.Spojrzałam wprost w czekoladowe oczy brata.Pełne smutku, zmartwienia, rozpaczy i wszelkich podobnych przymiotników.
-wątpię.To jest już koniec a ja po prostu muszę się z tym pogodzić.Dam radę jestem silny-"właśnie widzę jak jesteś silny.Ledwo trzymasz się przy sobie" pomyślałam okazując się niestety,że powiedziałam to głośniej.-przepraszam-dodałam na pospiesznie w myśli karcąc siebie samą za słowa które przed sekundą wypowiedziałam.
-teraz potrzebuje pobyć sam.To jedyne rozwiązanie.Muszę sie z tym pogodzić.-powiedział kładąc się na mokrej od łez poduszce.
-na pewno tego chce?-zapytał zatroskany głos przyjaciółki.
-tak..
-jeśli będziesz potrzebował nas daj znać, przyjdziemy.Trzymaj się.Jesteśmy z tobą Logan.-powiedziałam ponownie go przytulając i opuszczając pokój w ciszy patrząc na wrak człowieka, na Logana.
-co o tym myślisz?-zapytała mnie Miley
-wiesz Miley.Tak naprawdę to sama nie wiem.Przecież wiadomo,że za tym się coś kryje.To były papużki nie rozłączki.
-może powinniśmy z nią porozmawiać.
-myślisz,że zechce powiedzieć nam prawdę?Nie sądzę Miley.
-zawsze można spróbować.Nicola! Dla Logana jestem w stanie zrobić wszystko!
-pogadać jak dziewczyna z dziewczyną?
-może ona sama potrzebuje jakiejś pomocy?
-gdyby jej potrzebowała miałaby Logana.
-może to jakaś inna sprawa.
-masz racje.Spróbować zawsze można.
-jutro, złapiemy ją po szkole.Przyjdziesz po mnie.
-a Logan? Przecież może nas zauważyć.
-wątpię,żeby był w stanie gdziekolwiek się jutro ruszyć.Telefon mi dzwoni przepraszam.-powiedziałam wyciągając z torebki rozlatujący się sprzęt.
    Numer jaki wyświetlił mi się na ekranie sprawił,że nie omal zemdlałam.Wielka euforia obeszła moje ciało.Zadrżało.Chyba z radości.Na pewno z radości.Suche usta mimowolnie oblizałam i jak głupia czułam wibrujący telefonu w ręce.Stan w jakim się znajdowałam nie pozwalał mi cokolwiek zrobić.Nawet ruszyć małym palcem u nogi.Stałam w bezruchu czekając aż w końcu kciuk przyciśnie zieloną słuchawkę.
-H haa lo?
-Nicola?-zapytał doskonale znany mi głos który doprowadzał mnie o dreszcze na całym ciele w kuchni samego właściciela głosu.
-tak-odparłam dość niepewnie.
    Ciekawość zżerała mnie od środka.Wątpiłam,że po wywiadzie który ja głupia musiałam przeprowadzić by zaspokoić wszelką ciekawość na temat tej osoby, On sam będzie chciał zadzwonić.To było wielkim zaskoczeniem dla mnie.Oparłam się o ścianę na ciemnym korytarzu i ręką pogoniła Miley by poszła do pokoju.Zsunęłam się z ogromnej przyjemności słuchania zachrypniętego głosu blondyna po ścianie opadając na podłogę.
-i jak twój brat? Wszystko w porządku?
-nic nie jest w porządku-powiedziałam nie stwarzając kolejnego kłamstwa w stronę chłopaka.
   Jego głos zadrżał.Widocznie dało się usłyszeć,że chciał coś powiedzieć lecz sam zaciął się w pół słowa.Nie dziwię się była to niezręczna sytuacja.Sama nie wiedziałam co mam powiedzieć.Chciałam jakkolwiek przedłużyć rozmowę by rozkoszować się przepiękną barwą głosu chociażby pięć sekund dłużej.Jednak zamiast tego słychać było tylko totalną ciszę z mojej strony jak i mojego rozmówcy.
-h h haalo? jesteś tam?-zapytałam niepewnie mało słyszalnym głosem bojąc się usłyszeć trzy piknięcia w telefonie.
Usłyszeć się  tylko dało jakieś szmery które strasznie zbiły mnie z tropu.Zapomniał o mnie? Odłożył telefon?.
-jestem.W wiesz myślałem o tym ..-nie kończył, spory czas czekałam na dalszą odpowiedz bez skutecznie.
-o czym?-postanowiłam wyciągnąć to z niego.
-no wieszzzzz.
-nie wiem-odparłam lekko uśmiechają się sama do siebie słysząc lekkie zakłopotanie ze strony chłopaka.
-Czy chciałabyś się przejść teraz ze mną chwile po parku?
  Słowa który padły głosem najpiękniejszym na świecie sprawiły,że momentalnie wstałam na równe nogi skacząc jak opętana ze szczęścia.Miałam tylko ogromna nadzieje,że nie usłyszał tego co wyprawiało się na korytarzu dając niezły efekt echa.Drzwi obok otworzyły się a z nich wyszedł zmieszany Paul widząc to co w tym momencie wyprawiałam.Przygryzłam dolną wargę ze wstydu chowając czerwoną twarz we włosach.
-rozumiem.Nie-westchną.
-Nie! Stój.Bardzo chętnie.O niczym innym nie marzyłam.Spacer to teraz najlepsze co może być-powiedziałam sztucznie optymistycznym tonem po to tylko by mój rozmówca przekonał się do mojej odpowiedzi wcześniej słysząc totalną ciszę spowodowaną moim wybuchem radości.
-na pewno? Nie chce zmuszać cię do niczego...
-Który park? Zaraz będę-przerwałam brutalnie chcąc jak najszybciej znaleźć się w tym cholernym parku i spacerować razem z chłopakiem przyspieszającym moje bicie serca.
-Przy Big Benie.Niedaleko będzie park to przejdziemy się tam.
-znakomicie! Za jakieś 20 minut powinnam być-podekscytowanie wariowało w całej mnie.Cholera co się ze mną dzieje? Do końca wariuję?
-do zobaczenia za 20 minut.Będę czekał-po czym usłyszałam trzy piknięcia w słuchawce."też będę czekała na Ciebie, ile tylko będzie trzeba" pomyślałam głęboko w duchu.
 Dalej próbowałam przyswoić do siebie to co przed chwilą się stało.Stałam nadal trzymając telefon w ręce który zdążył się automatycznie zablokować.Chyba czekałam mając nadzieje ponownie usłyszeć ten seksowny głos.Paul nadal stał patrząc się na mnie.Jednak zorientował się,że jest coś nie tak! Do trzymanego telefonu nic się nie odzywałam.
-wszystko w porządku?-zapytał zatroskany
-c c co?-zapytałam trzymając głowę w chmurach.
-w porządku?-ponowił pytanie
-ah! wspaniale.Paul! Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!-ponownie zaczęłam skakać z radości tym razem dodając pisk.
-ej.Nicola! spokojnie. Wyjaśnij co się stało?
-nie teraz! Teraz się śpieszę.Później-pomachałam w jego kierunku i skierowałam się schodami na górę które prowadziły praktycznie do mojego pokoju.Bez namysłu wtargnęłam widząc Miley przeglądającą laptopa.
-kto to był?-zapytała ani razu nie odrywając wzroku od monitora laptopa.
-zgadnij.-powiedziałam szczerząc się na samą myśl i ruszając do łazienki w celu poprawienia makijażu.
-Buuu Miley wygrałaś główną nagrodę w tej zagadce ponieważ osobą dzwoniąca do twojej przyjaciółki Nicloi była zapewne jej koleżaneczka z klasy Kate! Brawo-zakpiła blondynka krzycząc tak abym wszystko usłyszała w łazience
-nie wygrałaś! Za to całą nagrodę oddajesz mi-powiedziałam z euforią w głosie.
-moment!-już w drzwiach stała drobna postura przyjaciółki- czy mi się wydaje czy to był..
-no no zgaduj!-zachęciłam
-no nie gadaj! Że to on!-krzyknęła na całą łazienkę.
-tak!
-jej jak dobrze,że już wszystko z nim dobrze!-powiedziała szczerząc się do mnie.
-Na litość to był Niall!
-że jak?-zakaszlała
-Horan.Idę z nim do parku na spacer.
-to się nie dzieje naprawdę.
-a jednak.
-O matko! sądziłam,że cię przeprosi ale że aż ta! No stara, szykuj się później pogadamy.
-dzięki.Masz mnie kryć.Jak coś jestem u Josha i chwilę się spóźnię
-jasne.
-masz też zobaczyć jak czuje się Logan i napisać mi smsa.
-oczywiście-powiedziała gdy ja odeszłam od lusterka z poprawionym makijażem i uczesanymi włosami łapiąc z pokoju małą torebkę.
-wielkie dzięki.Teraz zmykam bo się spóźnię.Pa-pocałowałam ją i odczułam lekki kopniak na twardą części ciała gdy szczerząc się z radości wyszłam z pokoju.Od razu pokierowałam się do wyjściowych drzwi.Szybkim tempem kierowałam się w umówione miejsce.Zajście tam zajęło mi niecałe 20 minut.Dochodząc do umówionego miejsca z daleka dało zauważyć się szczupłą posturę chłopaka o blond włosach i niebieskich oczętach.Odwrócony był tyłem do mnie.Nie wiedział mnie.Jednak dało się zauważyć, że poszukuje pośród ludzi, kogoś.Za pewne mnie.Kroki które stawiałam stawały się coraz mniejsze.Szłam z obawą, że zrobię coś przez co zrażę go do siebie.Tak cholernie się tego bałam.Serce przyspieszało mi z każdym krokiem a klatka piersiowa unosiłam się w coraz szybszym tempie.
-h hh hej-powiedziałam delikatnie dźgając go palcem w plecy.
  Chłopak momentalnie odwrócił się w moją stronę.Stałam patrząc nieco w górę by ujrzeć twarz chłopaka.Widniał na nim nieśmiały uśmieszek.Niebieskie oczy przepełnione były czymś co sprawiało,że tańczyły w nich malutkie iskierki.Białe conversy, biała koszulka i czarne rurki sprawiały, że wyglądaj tak przystojnie, że zwykle ja pierdole to za mało.Ja w porównaniu z nim to tak jakby porównać piękny kwiat z chwastem z jakiejś polany.Jedyne co mogłam to klękać przed nim na kolana.
-witaj-ogromny uśmiech zagościł na jego twarzy co sprawiło, że mimo mojej woli i na mojej twarzy pojawił się mały uśmieszek jak i rumieńce które zakryłam we włosach.-Choć idziemy, nie będziemy tak stać-wskazał gestem ręki na co postawiłam mały i niepewny krok do przodu.-nie milcz, mów coś, proszę-powiedział spoglądając w moją stronę.
-co mam mówić?-zapytałam patrząc a strasznie interesujący chodnik przed nami.
-co tylko chcesz-odpowiedział pewnie.Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-co tylko chcesz-powtórzyłam lekko szczerząc się do towarzysza.
-ej! tak to się nie bawimy-dźgną mnie delikatnie palcem w bok.
-to co chcesz wiedzieć mądralo?-zapytałam oblizując przy tym swoje usta.
-o tobie? Absolutnie wszystko!
-a co dokładniej?-zapytałam z promiennym uśmiechem na twarzy
-najbardziej trapi mnie jedno.-powiedział z zadumą w głowie.Zmieszał się, to było dokładnie widać.Uśmiech chwilowo znikną mi jak i jemu z twarzy.Zastanawiałam się co go trapi.
-yhym?-mruknęłam cicho
-mam nadzieje, że się nie pogniewasz?-te pytanie wybiło mnie totalnie.Mina jego dobijała mnie totalnie.
-pytaj, śmiało!-zachęciłam chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.
-okej, trapi mnie to czy masz chłopaka?!-"brawo Horan, trafiłeś w sedno sprawy" na jego twarzy pojawiło się wielkie zakłopotanie widząc moją minę.Wspomnienia o ostatnim wyczynie mojego przyszłego chłopaka sprawiły, że chciało mi się płakać.Zaciskałam oczy by zatrzymać łzy napływające do moich oczu.Nie dałam rady, wyleciały spływając na moje policzki-Jej! co się stało? Przepraszam! nie powinienem!-nie wiedział co zrobić.Szybko posadził mnie na ławce która znajdowała się blisko nas.Z kieszonki wyciągną chusteczkę i dał mi żebym wytarła nią łzy.
-nic się nie stało,po prostu mam nie za miłe wspomnienia.
-może chcesz o tym pogadać? Może będę ci mógł jakoś pomóc? Jeśli nie chcesz to nie musisz-lekko się uśmiechnę by dodać mi otuchy.
  Wiem, że znałam go za mało na jakieś zwierzenia ale chciałam podzielić się z jakimś chłopakiem.Chciałam chyba sprawdzić czy nie ma takich samych zamiarów.Mam zrazę.Każdy facet wydaje mi się taki sam.Każdy wydaje mi się podłą świnią, choć wiem, że trafiają się złote wyjątki których poszukujemy.Poszukuje ciepła, uczucia, miłości a nie tylko i wyłącznie cholernego seksu!
-wiesz co? Tak chce o tym pogadać z jakimś chłopakiem. Ale jeśli nie chcesz tego słuchać to to zrozumiem.
-chce, bo chce ci jakoś pomóc.
-dziękuje- uśmiechałam się ciepło i wrodziłam myślami do tego co działo się jakiś czas temu.-to było już jakiś czas temu.Spotykaliśmy się, wszystko było na dobrej drodze- mówiłam a blondyn przysłuchiwał mi się z pełną uwagą.Widać, że całe jego wnentrze wypełniał smutek.-Podobał mi się.Był cholernie przystojny.Charakter też sprawiał, że jeszcze bardziej przyciągało mnie do niego.Nie miałam wątpliwością, chciałam z nim być.Zależało mi na nim.Raz umówiliśmy się u niego w domu, ponieważ rodzice poszli do znajomych i chcieliśmy pobyć trochę sami.Wszystko było okej.Całowaliśmy się.Jedna jego ręce powędrowały nieco niżej-zaszlochałam a Niall widząc co pogłaskał mnie swoją ręką po plecach-Nie zrobiłam nic, myślałam,że zaraz je zabierze.Jednak nie było po mojej myśli.Szybko z góry powędrowały pod koszulkę.Był za silny, chciałam go odsunąć lecz nie dałam rady.-łzy na wspomnienia ciągle wypływały z moich oczu-Brutalnie ściągną ze mnie koszulkę.Nie mogłam nic robić, przywarł do mnie.Szeptał, że nic mi nie będzie i żebym nie udawała dziwki bo wie, że jestem szmatą i kurwię się wszędzie.Jego słowa wywołały u mnie potężną złość.Przypływ adrenaliny sprawił,że momentalnie odepchnęłam go, złapałam bluzkę i wybiegłam z domu, nawet zostawiając buty.Oto cała historia.Chłopak w którym zakochałam się po uszy, chciał tylko jednego!
-mogę cię przytulić?-zapytał niepewnie bojąc się, że po opowiedzianej historii może mnie zranić.Skinęłam lekko głową na tak i po chwili poczułem ciepłe objęcie zatroskanego chłopaka.Nic nie mówiąc przywarłam bardziej do niego chcąc czuć się bezpiecznie.Głaskał moje plecy swoją ręką i szepną-już nikomu nie pozwolę cie skrzywdzić.
-czy każdy facet chce tylko seksu?-zapytałam chcąc usłyszeć jakaś odpowiedź
-nie każdy-odpowiedział szeptem
-więcej nawet się do mnie nie odezwał.No bo przecież po co jak nie chciałam mu się dać.Wiesz jak cholernie nie mogłam o nim zapomnieć.Każdego dnia płakałam w poduszkę.Nie mogłam się podnieść, upadłam na dno.
-aa -zawahał się- a czy teraz już wszystko w porządku?
-tak. Zdecydowanie tak.Już dawno zdążyłam o nim zapomnieć twierdząc, że nie jest wart moich myśli.Jednak wspomnienia bolą.
-mnie się nie bój.-mówił po woli i wyraźnie patrząc w moją twarz, w moje oczy.-spokojnie.Seks co dla niektórych to nie wszystko.Jak dla mnie to posunięciem w trwałym związku a nie z zwykłej znajomości.Jak dla mnie nie jest ważny stosunek, dla mnie ważna jesteś ty i chciałbym cię poznać.
  Nie wiedziałam co powiedzieć.Umarłam na chwile.Moje serce przestali chwilowo funkcjonować.Uwierzyłam mu gdy powiedział, że mam się go nie bać.Wierzyłam mu.Z drugiej zaś strony wierzyłam i Matowi.Ta myśl mnie dobijała.Doszłam do wniosku,że nie potrafię zaufać mężczyźnie.Trzeba jakoś przebić te barierę i zrobić z tym porządek, minęło jednak sporo czasu, a życie toczy się dalej.Czy tylko ja tak potrafię?
-nie wiem co powiedzieć-powiedziałam szczerą prawdę.Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-nic nie mówić.Ciii. Ciesz się życiem i chwilą.Bez z życia jak najwięcej.Chwytaj chwile.Nie przejmuj się.Ten skurwysyn to nie wszystko.A ja postaram się wymazać ci to jakoś z pamięci.
-jak?-zapytałam w ekspresowym tempie.
-jeśli pozwolisz to czasami chciałbym umilać ci czas swoim towarzystwem oczywiście jeśli tylko zechcesz.
-chcesz poderwać dziewczynę?
-pomyłka! ja chce poznać dziewczynę i sprawić by na jej twarzy częściej pojawiał się uśmiech.Nic więcej.Nigdy nie zrobię kroku w przód bez twojego słowa.
-tak piękne, że aż trudno w to uwierzyć.
-to źle?
-tego nie powiedziałam.
-choć przejdziemy się jeszcze i odprowadzę cię-powiedział wstając z ławki i podając rękę by pomóc mi wstać.
-tylko kawałek bo jak rodzice zobaczą mnie z chłopakiem to zastrzelą bo twierdząc ze po ostatnim stanie w jakim mnie widzieli lepiej było żebym nie spotykała się z chłopakami tym bardziej w nocy-próbowałam wybronić się z sytuacji
-okej, zachowamy bezpieczną odległość- skrzyżowanie! to najlepsze miejsce a rozstanie się
-to na skrzyżowaniu a później będę miała 10 kroków
-jasne, abyś tylko przez mnie nie miała kłopotów
-spokojnie dam radę
-oby-uśmiechną się! pięknie, cudownie i słodko się uśmiechną.W tym dopiero momencie zobaczyłem,że przystojniaczek nosił mało widzialny aparat na zębach który dodawał mu jeszcze piękniejszego uroku.Chłopak zauważył że się przyglądam.Szybko uśmiech znikną z jego twarzy.Pojawiły się za to dwa solidne rumieńce.Mmm uroczo z nimi wyglądał.
-wstydzisz się aparatu?-zapytałam uśmiechając się na myśl zakłopotania chłopaka
-tak, to głupio wygląda! wręcz strasznie.-powiedział odwracając wzrok z drugą stronę.Szybko jednak stanęłam naprzeciwko niego.Wyciągnęłam ręce w kierunku jego twarzy.Delikatnie złapałam kąciki ust i pociągnęłam je.
-uśmiechnij się! Wyglądasz w nim naprawdę uroczo, dodają pięknego uroku.
-nie pocieszaj!
-sadzę tak naprawdę! Na przykład jak dla mnie nie przeszkadza mi to, z aparatem i bez wyglądasz uroczo.Bynajmniej dla mnie.-zarumienił się, ponownie.Miło było widzieć,że moje słowa go zawstydzają.-a gdy jeszcze rumieńce masz na policzkach to w ogóle nic dodać nic ująć-puściłam oczko i wróciłam na miejsce obok chłopaka.
-miła jesteś wiesz?-zapytał co sprawiło, że i na moich policzkach zaczęły palić mnie od środka.
-staram się
-to śmiało mogę powiedzieć, że wychodzi ci to.
-czyli mogę być z siebie dumną?
-z pewnością tak
-dziękuję, czuję się spełniona
-jest już późno, idziemy polowi w twoją stronę? nie chce żebyś miała kłopoty i żebyś później nie mogła się ze mną spotkać.
-tak, to chyba dobry pomysł.
-to w którą stronę?
-cały czas prosto proszę pana
-daleko to?
-blisko
-szkoda
-dlaczego?
-bo krótko pogadamy sobie
-oh tak!
-wiec co z bratem?
-dziewczyna z którą był 5 miesiącu od tak go rzuciła twierdząc, że się odkochała.Załamał się.Nigdy go nie wiedziałam,żeby płakał.
-gdy facetowi zależy na jakieś dziewczynie łatwo wylewa łzy, nie obchodzi go wtedy zdanie innych.Liczy się tylko ona.
-naprawdę?
-yhym.Tak jest.
-boję się, że Logan się nie pozbiera.To dziwne co się z nią stało.Kochała go.Widać to było na kilometr.
-może coś się stało
-to samo myślałyśmy z Miley.Mam z nią porozmawiać.Może t coś da, jeśli nie to nic więcej nie możemy zrobić.
-walczysz o brata?
-zawsze, w końcu nie każdy ma mieć zaszczyt brata bliźniaka- uśmiechnęłam się na myśl, że jesteśmy nieco wyjątkowi
-coraz rzadziej spotkane.A jednak- uśmiechną się patrząc na mnie myśląc chyba, że tego nie widzę.
-zawsze śmialiśmy się, że jesteśmy wyjątkowi jacy jesteśmy.Jednak twierdzę,że każdy wyjątkowy jest na swój sposób.
-nawet ja?
-nawet ty Niall.Każdy
-nawet Louis?
-hahahah On to jest szczególnie wyjątkowy.Głupek z niego i tyle.
-skąd ja to znam? chyba z życia codziennego.
-współczuje serdecznie z całego serca.
-przynajmniej zabawnie jest
-z pewnością.słyszałam ze i z tobą zabawnie jest, i nudy z tobą nie ma.
-od kogo?
-to już moja słodka tajemnica
-a będę mógł ją poznać?
-przykro mi niestety nie.
-i tak wiem,że to któryś z chłopaków.Ja ? Hm.. sporo ludzi twierdzi, że jestem zabawny ale taki już jestem i nic nie poradzę.
-dobrze,że nie wypierasz się tego, tylko bierzesz to na siebie
-ah eh! zarumienie się.
-spokojnie, narazie jesteś blady
-serio?
-to już tu-wskazałam na miejsce w którym się zatrzymałam.Chłopak staną przy mnie i szepną "szkoda"-będę się zbierać.
-szkoda
-muszę
-wiem
-to będę zmykać
-słodkich snów i miłego dnia w szkole
-dziękuje, karaluchy pod poduchy i miłego dnia w pracy
-jutro mam wolne ale i tak dziękuje
-to pa-powiedziałam szeroko się uśmiechając, pomachałam ręką i odwróciłam się idą w właściwym kierunku.Gdy obejrzałam się za siebie On nadal stał tak samo jak przedtem.-idź już! chyba chcesz żebym jednak miała kłopoty.
-paaa- szepną  i odszedł znikając za zakrętem




________________________________________________
przperaszam za wszelkie błędy :*
dziękuje za komenatarze, wyświetlenia cierpliwośc i wszystko co robicie :*
zapraszam do pisania na gg, czy pytania na asku :)
całusy fefa :*.
Hej tu Izka < pomagam Fefce w grafice > 
Mam do was małą prośbę. A mianowicie biorę udział w konkursie moge wygrać koszulkę z Niall'em ale potrzebuje waszej pomocy. ;) 
1.Wejdź tutaj : 
2. Dodaj komentarz. W komentarzu wpisz numer 5.
I to wszystko. Za każdy głos będę wdzięczna, I jeśli wy też będziecie potrzebować pomocy wystarczy napisac na mojego bloga. : naomi-and-niall.blogspot.com w komentarzu. Z chęcią pomogę. XD
Dziękuje jeszcze raz ;* 

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 5. W życiu każdego z nas jest ta jedna , jedyna osoba , którą poznajemy tylko po to , by mogła zniszczyć nam psychikę i spieprzyć życiorys .

17.05.2012r.
Czwartek.
Szkoła Nicoli i Kate.

-jaki znowu problem?-zapytałam ze strachem w  głosie.
-masz gościa-powiedziała z dość niezadowoloną miną
-ekhm! Moment.Możesz powiedzieć jaśniej i rzeczowo.
-masz gościa.Czeka na ciebie przed szkołą.Jest to Niall.
-moment,kto? Powtórz!
-Niall Horan!
-nie no, nie wierze!hahahah- zaśmiałam się sama do siebie.
-czeka na ciebie przed szkołą.Ubrany jest w Okulary przeciwsłoneczne i bluzę z kapturem żeby nikt go nie poznał.
-nie wiem co powiedzieć!
-zamiast coś mówić to dupa w troki i idz do niego!A i jeszcze pożałujesz! Dlaczego ja nic nie wiem?
-wszystko ci opowiem! nie denerwuj się, przepraszam
-dobra idź bo twój książę wieki na ciebie czekać nie będzie.
-jak on mnie znalazł?
-o to chyba raczej powinnaś zapytać Jego.
-to on podszedł do Ciebie?
-spokojnie.On Ma ci wszystko wyjaśnić.Leć. Trzymam za Ciebie kciuku-po czym mocno mnie przytuliła.
-dziękuje a nie możesz iść ze mną?-szepnęłam do jej ucha
-nie, chce porozmawiać w cztery oczy.Jestem z tobą kochanie.Ja lecę na lekcje bo już 5 po 8.
-okej idę.Dam radę.Jestem dzielna.
-popatrz na mnie-powiedziała brunetka-wdech i wydech.Wdech, wydech!Kop w dupę -co oczywiście wykonała-to tak na szczecie!
-ok.Dzięki.-odwróciłam się w dość zwolnionym tempie i ruszyłam w kierunku wyjścia szkoły.
   Czego on chciał? I tak za dużo namieszał w moim życiu i wraz włazi w nie swoimi buciorami.Kolejna kłótnia? A może kolejne czułości? Zrozum człowieku! Nie chce od ciebie niczego! A nie! Może jednak czegoś chce: Świętego spokoju.O tak to akurat mi się przyda.Wiem! Przecież Louis na pewno będzie wiedział o co mu chodzi. Na pewno powie mi co się dzieje.Bo przecież nie wiem czym mam się szykować na kolejną kłótnie? Czy mam iść od kogoś pożyczyć kij bejsbolowy.Stwierdzam jednak,że nie warto jest w to wszystko mieszać Louisa.To tak jakby nie jego sprawa, ma swoje problemy, ma czas który musi spędzać ze swoją ukochaną a ja nie powinnam go zamęczać.To sprawa pomiędzy tobą a Niallem.To nasza sprawa.Przyznam bez bicia.Boje się.Nie, nie Horana.Tylko tego co może pomiędzy nami wyniknąć.Kłótni.Tego,że w mojej głowie będę prowadzić kolejny monolog.Podoba ci się ale przecież cię nienawidzi.Walczyć o niego ? Czy w ogóle warto? Zobaczywszy go znowu będę miała ochotę usiąść koło niego i wypłakać mu się w ramię.Ale za bardzo boje się że mnie wyśmieje.A może jest tak jak mówiła Miley.Może miał gorszy dzień? A teraz chce to wszystko naprawić, chce cię przeprosić i zrozumie to wszystko co przeżywam? Moje głowa chyba jednak nie dopuszcza tej myśli do siebie.W mojej głowie staje się to nierealne lecz w głębi czuje,że jest innym człowiekiem.Dlaczego w końcu nie mogę poznać normalnego Blondyna który będzie zachowywał się naturalnie.Mam nadzieje,że tym razem rozmowa będzie wyglądała o wiele inaczej.Że pogadamy w końcu normalnie, że się zrozumiemy, dogadamy  czy pogodzimy.Chyba jest to za bardzo niemożliwe w tym wypadku.
-hej-powiedziałam do stojącego blondyna odwróconego do mnie tyłem.
-oo hej-powiedział dość miłym głosem
-chciałeś mnie wiedzieć, więc jestem-powiedziałam nadal dość oschle-choć powiem szczerze,że nie wiem czy ta rozmowa ma jakiśkolwiek sens.
-no tak. Mam pomysł. Może nie będziemy tu stać i rozmawiać, tylko pójdziemy gdzieś się przejść czy do jakieś kawiarni na poranną kawę.
-obok mamy kawiarnię, możemy się tam udać.
-nie będzie tam za dużo osób z twojej szkoły?
-spokojnie naprzeciwko jest bar gdzie bardziej wolą chodzić.
-to chodźmy, prowadź.-wskazał ręką do przodu.
   Miły.Szarmancki.Spokojny.Grzeczny.Czy to na pewno jest on? Czy to się dzieje naprawdę?Czy czasami nie podmienili go? Przecież to do niego nie podobne.Co się dzieję?Czy to sen?Nie,nie,nie.Nicola, zobaczymy co wydarzy się dalej.Czy znowu będziesz musiała się z nim użerać czy może zrobicie sobie miłą pogawędkę.Ja osobiście uważam,że dziś wydarzy się coś przełomowego.Pytanie co? Wojna do końca życia.Przestań dramatyzować!
-to tutaj-powiedziałam stając przed kawiarnię po drodze przepełnionej ciszą moją jak i mojego towarzysza.
-proszę-odtworzył mi drzwi przetrzymując je dopóki nie wejdę.-który stolik?-zapytał mnie zdejmując kaptur z głowy a okulary wieszając na biały t-shirt.-Co chcesz do picia? -zapytał grzecznie biorąc meni które leżało od razu na stoliku
-może być kawa rozpuszczalna.-odpowiedziałam grzecznie.
-jakieś ciastko?-dopytywał
-chyba nie.Dziękuje
-no nie daj się prosić-powiedział uroczo
-no dobra, czekoladowe-powiedziałam pierwszy raz uśmiechając się do towarzysza.
-co dla państwa?-zapytała kelnerka zabierając menu.
-dwie kawy rozpuszczalne i dwa ciasta czekoladowe.
-zaraz przynoszę.-uśmiechnęła się i zginęła za jakimiś drzwiami.
-to o czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam spokojnie.
-hm...Nie wiem od czego zacząć.
-najlepiej od początku.
-no tak!-zaśmiał się-trochę tego było więc trudno wybrać.
-no nie wiem...
-proszę, kawa i ciastka-powiedziała kelnerka po czym podała filiżankę gorącej kawy i wielki kawałek ciasta na talerzyku.Obok od razu położyła rachunek.
-bo widzisz.Ja mam dzisiaj szkołę i wiecznie siedzieć tutaj też nie mogę, więc jeśli byś mógł to powiedz w prost i temat się rozwinie-powiedziałam z bardzo sztucznym uśmiechem na ustach.
-na samym początku to chyba chciałbym cię przeprosić-powiedział dość speszony
-to coś nowego-zauważyłam
-wiem, moje zachowanie było karygodne.Naprawdę nie wiem co się ze mną działo.
-wiesz, ja sama nie świeciłam przykładem
-ale.Hmm ja pierwszy zacząłem a co do ciebie to było zrozumiałe, że nie dałaś się i walczyłaś o swoje racje.
-ale przecież też mogłam nie kłócić się a odejść i to przemilczeć?
-wiesz... mało jest takich osób.Temperament to bardzo ważna rzecz.A ja? Zachowałem się jak ostatni skurwysyn! Wybacz za słowa ale tak właśnie było...
-nieszkodni- przerwałam- przerwałam mówiącemu
-przecież nie znałem cię a naskoczyłem na Ciebie.
-właśnie to mnie zastanawia.Co ci wtedy było?
-błagam nie pytaj.Sam dokładnie nie wiem co mi odbiło.
-no tak głupia ja! Agresja do nieznajomych ludzi przecież przychodzi o tak! Zapomniałam-zakpiłam śmiejąc się i upijając łyk kawy.
-proszę nie naśmiewaj się.Jedyne co mogę teraz zrobić to cię przeprosić.Wiemy, że czasu cofnąć nie mogę ale gdybym tylko mógł wszystko potoczyłoby się inaczej.
-powiedzmy,że wybaczam
-wiedziałem,że się nade mną ulitujesz
-to nie, gniewam się!
-jak to?-zapytał zdezorientowany
-nie dam ci tej pewności siebie
-ah tak!
-a co miało znaczyć to co wydarzyło się wczoraj? To też było dość dziwne.
-chyba tylko początek jest żeby cię przeprosić.
-przepraszałeś już.Teraz to czekam bardziej na wyjaśnienia.
-no wiesz... Bardzo zdenerwowałem się z niewiadomych powodów...
-nie o to mi chodzi..-przerwałam po raz kolejny
-zdenerwowałem się i w ostatnim momencie uświadomiłem sobie jakim bym był palantem gdybym uderzył kobietę.Pogłaskanie cię po policzku było jedynym wyjściem.
-mogłeś też opuścić rękę i też by było to wyjściem z sytuacji-zauważyłam
-niby tak, był to impuls, ułamki sekundy w których nie zastanawiałem się głęboko nad tym co robię.
-yhym- przytaknełam
-coś jeszcze ?
-tak.
-pytaj!
-jak mnie tu dzisiaj znalazłeś?
-dość długa historia.
-mam trochę czasu.
-przecież spieszysz się na lekcje-zaśmiał się
-jeszcze mam trochę czasu do końca lekcji.
-więc po prostu napisałem wczoraj do Miley na tt, znalazłem ją przez Harrego.Odpisała mi szybko podając swój telefon.Zadzwoniłem i wyjaśniłem jej wszystko.Powiedziała mi o której zaczynasz i na jakiej ulicy znajduje się twoja szkoła.
-kogo jeszcze zbuntowałeś przeciwko mnie?
-tylko Miley.
-ej, ej nie oszukuj! A Kate?
-z tego co wiem, Miley zadzwoniła do Kate i powiedziała o całej sprawie i kazała czkać przed szkołą na chłopaka w kapturze i okularach przeciwsłonecznych.
-moje brata też zbuntowaliście?
-nie.Jest jeszcze bezpieczny i do uratowania.-zakpił na co się uśmiechnęłam- teraz ja mam do ciebie pytanie?
-tak?
-czy jesteś w stanie wybaczyć mi to wszystko?
-myślę, że po tych wyjaśnieniach tak.Miłe z twojej strony, że jednak tego tak nie zostawiłeś.
-nie mogłem.
-jak to?
-nie dawało mi to spokoju jak się zachowałem i jak mogłem cię zranić.
-tak wybaczam ci.
-to może zaczniemy wszystko od nowa?
-chyba to dobry pomysł.
-Niall jestem-wstał i podał mi rękę
-Nicola-powiedziałam odwdzięczając czyn.
-mam pomysł na coś w stylu przeprosin.
-jestem bardzo ciekawa.
-a wiec zaproszę dzisiaj chłopaków do siebie i mam nadzieje, że ty przyjdziesz. Oni o niczym nie wiedza a strasznie martwią się o to co miało miejsce wczoraj i przedwczoraj.
-ah tak. Chyba nie mam nic do stracenia.
-A o której godzinie byś mogła?
-może być tak o 17 do 21.Bo wcześniej muszę się uczyć.A tak wcześnie muszę wrócić bo mam małą karę u rodziców w domu-skłamałam
-świetnie! Czyli wpadasz?
-tak
-weź Miley, Harry będzie zadowolony
-jeśli tylko będzie mogła to wpadnie.A Louisa pewnie nie będzie?
-dzisiaj nie.Jest umówiony z Elanor.
-tak wspominał mi coś wczoraj.
-zjadaj ciacho-powiedział patrząc na nietknięte ciastko.
-oo tak! ciasto.Kocham ciasta-zaśmiałam się.
-tak samo jak ja-powiedział biorąc łyżeczkę wypełnioną ciastem do swojej buzi.
-mmm.Pycha.-powiedziałam smakując
-dobre wybrałaś!
-się wie! Hmm która już godzina?-zapytałam chłopaka.
-8:39
-o jej! będę już zmykać.Za chwile zaczynam drugą lekcje.
-pozwól, że cię odprowadzę do szkoły.
-jeśli nie stwarza ci to problemu to chętnie.-po czym chłopak wyją banknot z kieszeni, zostawił na stoliku, dopił kawę i odtworzył mi drzwi od kawiarni.Założył kaptur i okulary i mogliśmy ruszyć w kierunku budynku pospolicie nazywanego "szkołą"
-wybacz za kaptur i okulary ale myślę,że pod szkołą ..
-rozumiem-przerwałam by nie musiał dokańczać
-właśnie. Dziękuje, że spodobała ci się moja solówka w One Thing
-tu nie ma za co dziękować.Podoba się i tyle!
-wiesz... zachowałem się...
-nie wracajmy już do tego.Było minęło.Zaczęliśmy od nowa i tego się trzymajmy
-masz racje.
-to już tutaj.Będę lecieć bo zaraz zaczyna się druga lekcje, a będę miała owal jak nie pójdę na kilka lekcja.
-kilka?
-oj bo nie idę na ostatnia bo to wf i nie chce mi się i nie byłam też na pierwszej i jeszcze bym na drugiej nie byłam.Więc muszę iść.
-no tak rozumiem. Właśnie wiem już co miałem powiedzieć.
-yhym?
-dasz mi swój numer bo musimy się jakoś umówić z tym dzisiejszym spotkaniem.
-okej daj zapiszę ci-blondyn podał mi swój dość dobry sprzęt a ja wpisałam na nim potrzebne cyferki i oddałam z powrotem.-jak coś to pisz, ja lecę.Pa -pomachałam i odeszłam w kierunku szkoły a za sobą usłyszałam ciche "paaa".
 Od razu spojrzałam na telefon gdzie widniał sms od Kate "do łazienki na samym dole! Migiem!"skierowałam się do danego miejsca i uchylając drzwi ujrzałam twarz niskiej brunetki.
-nie pytaj!-powiedziałam wchodząc do jednej z kabiny.Złapałam papierosa którego wręczyła mi Kate i odpaliłam zapalniczką którą natychmiastowo schowałam do kieszeni w torebce.
-nic mi nie powiedziałaś!
-przecież wiesz wszystko od Miley!
-okejjjj no ale widzę zdjęcia na tt i dowiaduje się wszystkiego od Miley a chyba raczej powinnam od Ciebie!
-miałam ci dzisiaj powiedzieć i się poradzić co robić ale wyprzedziłyście mnie razem.Nie mogłaś mi tego powiedzieć?
-Zabroniono mi.
-fajnie się dowiedzieć, że wszyscy spiskują przeciwko tobie.
-skończ! Źle?
-dzięki ale i tak masz kopa w dupę!
-daj jeszcze-powiedziała na do pałek papierosa
-gwizdek!-zaśmiałam się z dziewczyny
-lol skończ!
-nie denerwuj się.Co teraz mamy i gdzie?
-edukacja na starej części.
-to lecimy bo się spóźnimy.-złapałam za ramię dziewczynę i pociągnęłam w odpowiednim kierunku.
   Szybko jednak znaleźliśmy się pod klasą czekając wraz na przyjście nauczyciela.Jednak przerwałam wypatrywanie niego czując w kieszeni wibracje telefonu.Natychmiastowo go wyjęłam "Miłego dnia w szkole :) Niall. :)". Nie ukrywam miło.Cholernie miło.Czy zmieniłam zdanie o Nim? Chyba w końcu dane było poznać mi jego dobrą stronę.Był miły, nie mogłam oderwać wzroku od jego słodkiego uśmiechu który przepełniał całą kawiarnię.Tonęłam swoimi oczami w jego niebieskim oceanie.Czy czułam się jakbym go znała lata?Nie. Zdecydowanie nie.Czułam się jak z obcym człowiekiem który sprawiał, że rozpływałam się w nim całym.Jego wyglądzie, uśmiechu i nawet troszeczkę charakterku.Nie zdążyłam przez tak dość krótki czas odebrać za wiele informacji.Jednak boję się,że na dzisiejszym spotkaniu w obecności chłopaków wydarzy się to co nie powinno.Mała trauma zostanie chyba jednak przez długo czas.Czy uda się o tym zapomnieć? To zależy tylko od jednego człowieka.Dobrze wiemy kogo.
-co stara się tak szczerzysz do tego telefonu?
-aaaa zobaczyłam stare zdjęcie i wróciły wspomnienia.






Tego samego dnia.
Godzina: 17:13
Miejsce: Dom Nialla Horana.


-Moment ,moment! -wydarł się Harry.-przecież to jest niemożliwe!
   Oczywistą oczywistością jest, że nikt z pozostałych towarzyszy (Zayn,Harry,Liam) nie mogą uwierzyć, że Horan tak się postarał, przeprosił mnie i nawet zaprosił tutaj.Wszyscy stali jak osłupili w salonie i patrzyli na nas jak totalnych debili.Widać, że dał z Siebie wszystko.Chyba się trochę zaczerwieniłam, ratunku! Miley stała obok i śmiała się ze wszystkiego, dumna z tego, że przyczyniła się do naszej zgody.Ja i Niall? Staliśmy zerkając chwile na Siebie i wybuchając małym śmiechem.Co w tym wszystkim jest najlepsze? Niall nadal był miły, szarmancji co, coraz bardziej podobało mi się w nim.W końcu dobry kierunek w naszej znajomości.
-Jeszcze powiedzcie mi,że zrobiliście sobie zdjęcie i wstawiliście na tt to całkiem padnę- zakpił Zayn
-eee Niall to chyba dobry pomysł, co ty na to?-mrugnełam do niego oczkiem co Niall odebrał prawidłowo i wyją telefon wyciągając do góry nie włączając aparatu.
-zapadam!-krzykną Liam
-dobra żartujemy sobie w tym momencie. Ale czy to źle? Macie to czego chcieliście i jeszcze narzekacie?
-nie! po prostu jesteśmy pod ogromnym wrażeniem.Zastanawiało nas strasznie po co ściągną nas tu wszystkich do siebie ale muszę przyznać Horan zaskakujesz i to pozytywnie!-poklepał go po ramieniu Harry po chwili rozkładając się na kanapę.-no siadajcie dziewczyny.Tak Niall się dziś spisał ale kultury to zero. Nie będziecie chyba tak stały.Zobaczcie na mnie.Czujcie się jak u siebie w domu tak samo jak ja-po czym zabawnie poruszał brwiami w kierunku Miley.
-to jakie plany na dzisiejsze popołudnie z wami?-zapytałam w trakcie gdy ktoś zadzwonił do drzwi.
-otworzę-wstał Niall i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych po chwili przychodząc do pomieszczenia z moim kuzynkiem.
-Josh!!-krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję-wybacz jak robię ci lipę- szepnęłam mu do ucha.
-spokojnie.Widzę,że ktoś się tu za mną stęsknił-powiedział siadając obok mnie na kanapie.
-i to jak! W ogóle się nie odzywałeś, nie dawałeś znaku życia.
-oj wybacz, miałem kilka spraw do załatwienia.A co tam ogólnie u was słychać? Widzę chłopaki,że Nicola was męczy i przychodzi tutaj?
-wypraszam sobie! Zostałam tutaj zaproszona.
-Cały czas przychodzi, zjada jedzenie z lodówki, panoszy się po domu, korzysta z laptopa.Nie daje spokoju.Nachalna fanka.Wrr-udawał Zayn
-ej mnie tu zaproszono!
-kto cię zaprosił?-zakpił Niall obracając się w tył w niby poszukiwaniu osoby która mnie zaprosiła
-Wielkie dzięki! Jeśli macie mnie tak dosyć to w każdej chwili mogę sobie iśc!
-oj już nie oburzaj się tak.Przyzwyczaj się tutaj to norma.-powiedział Josh
-tylko w domu Nialla czy każdego z was? Bo jak nie to może spotkamy się teraz u kogoś innego-zaproponowałam
-tak! teraz spotkamy się u Ciebie-zauważył Liam
-ehhh..No wiecie, mam teraz remont w domu i nie wiem czy chcecie siedzieć w takim bałaganie.Kusz, smród farby.
-a jak ty z tym śpisz?-dopytywał Payne
-jakoś daje radę! Spokojnie.
-bo jeśli nie to jakoś możesz przenocować u nas, czy nawet u Josha jak się nas boisz-zatroskał się Liaś
-was? hahahah przestańcie! jakbym miała czego-zakpiłam dodając-dziękuje za ofertę, nie skorzystam poradzę sobie.
-ona się nas nie boi?! widziecie to co ja? Znajdę cię i porwę i już nigdy nie ujrzysz światła dziennego.-snuł historyjkę Harry
-będę mieszkać w lochu i będę pić wodę i jeść chleb.
-takie rarytasy?-zaśmiała się Miley
-właśnie! Zgadzam się z moją przedmówczynią.
-to co niby będę jadła?-zapytałam dość ciekawa wymysły wyobraźni Stylesa
-zdechłe szczury-dodał po dłuższej chwili.
-mniam-zaśmiałam się
-fuuuu!-syknęła blondynka.
-macie coś słodkiego?-zapytał Zayn
-to pytanie raczej do pana Horana. Ale znam odpowiedź: nic nie ma!-zaśmiał się Josh
-to masz coś czy nie?-dopytał Zayn z odrobiną nadziei
-nie byłem dzisiaj na zakupach to raczej nie mam-odparł z sarkazmem.
-stary ale wczoraj byłeś!-krzykną Malik z niedowierzania.
-on codziennie robi zakupy?-spytała się Miley Harrego
-można tak powiedzieć
-dobra! Słodkie słodkim.Można zrobić ciasto-zaproponowałam
-oooo mniam!-powiedział Devine
-jakie ciasto proponujesz?-zapytał Payne
-takie na szybko to może być pleśniak
-jakie składniki?-dopytywał Liam
-margaryna, jajka, maka, kakao, dżem, cukier.
-obawiam się,że nie posiadam margaryny i kakaa.-powiedział Niall
-to można skoczyć do sklepu.-dostrzegł Liam- poświecę się i pójdę.Aaaaa zaszczyt ma iść ze mną Zayn! huhuhu brawo! Czuje się teraz niesamowicie nieprawdaż?
-oczywiście panie Payne.Nie wiem jakim cudem udało mi się wygrać ten konkurs.Nie wiem jak dziękować- zaczął skakać i piszczeć Zayn.No tak.Co tu dużo mówić.Normalka.
-hahhahahahhahahahahhaaaahahahhahha- śmiała się Miley
-a można już coś zacząć?-zapytał Harry
-bez margaryny to będzie trudno.Można nasmarować blachę masłem. I wsypać do miski mąkę i wypić jajka i utrzeć białka z cukrem.
-to jednak coś! Możemy zacząć-skomentował i ruszył w kierunku kuchni na co reszta podniosła tyłki z siedzenia i ruszyła za nim.
-szefowo kuchni rozkazy proszę!-krzykną Josh
-miska!-krzyknęłam
-proszę miska-podał mi Harry
-Mąka!-krzyknęłam po raz kolejny
-proszę mąka-podała mi Miley która dostając ją od Harrego.
-ok, cztery jajka i druga małą miska.
-jajka-podał Josh-iiiii miska szefowo.-Odłączyłam żółtka od Białek.Białka do małej miski a żółtka do dużej wypełnionej mąką.
-Miley ubij białka i później dodaj tutaj cukru
-ile?
-szklanka.Dajcie mi pół szklanki cukru do ciasta.
-mamy margarynę i kakao!-krzykną Zayn wchodząc do kuchni.
-szybko daj margarynę!
-jaki tu tłok-zauważył Liam a ja w tym czasie kroiłam margarynę wrzucając do miski z żółtkami, cukrem i mąką.
-co teraz?-zapytał Harry
-trzeba to ugnieść- powiedziałam biorąc się do roboty.
-cukier dajcie- krzyknęła Miley
-ile trzeba?-zapytał Josh
-cała szklanka-opowiedziała po czym domyślam się,że dostała swój cukier i ponownie uruchomiła mikser.
-teraz ciasto na trzy części.Tą smarujecie na spód blachy.Masz Liam.A nasmarowana blacha?
-tak-przytakną Liam
-pokaż-powiedziałam a za chwile przed oczami zobaczyłam blachę wysmarowaną masłem
-za mało! jeszcze trochę masła.Później wyłozysz te ciasto.Harry ten kawałek do zamrażalki.
-po co?-zapytał
-zaraz zobaczysz.Jej!Nie umiesz.Daj to-zabrałam blachę Liamowi i wygniatałam spód ciastem-Harry.Tę ostatnią kulkę nasmarują porządnie kakaem.W środku też.
-białka-podała Miley
-dzięki.Zayn.Podaj dżem i dużą łyżkę-skierowałam się do mulata.
-moment-powiedział poszukując odpowiedniego sztućca.
-Harry już?-zapytałam
-tak.
-okej.Dobrze.Teraz te ciemne na białe.
-dżem i łyżka-podał Zayn
-dziękuje.Teraz ciemną warstwę smarujemy powidłem.
-chyba będzie dobre.-patrzył Josh
-nie jadłeś nigdy?-zapytałam ze zdziwieniem
-nie wiem.Nie znam się na tym
-no tak przytaknęłam.-Na to wszystko białka i teraz będę potrzebować tarki.
-obawiam się,że tego nie ma.Złamałem ostatnio.-odpowiedział Niall przyglądając się całemu rozgardiaszowi.
-dobra to te ciasto z zamrażalki.-zwróciłam się do Harrego.
-a po co tartka?-dopytywał z drodze do lodówki
-starłabym te ciasto.Ale pokruszymy.
-to ja już pokruszę- posłusznie wykonywał polecenie
-piekarnik na 200!Szybko!-złapałam blachę i włożyłam do jeszcze nienagrzanego piekarnika.
-okej jak koniec to ja idę do gabinetu.Miley idziesz mi pomóc?-zapytał blondynkę Harry
-w czym?-zapytała
-zaraz się przekonasz-i pociągną ją w swoim kierunku.
-idę zapalić-powiedział Zayn a mnie ścisnęło w środku z chęci wykonania tej samej czynności.
-ja będę lecieć wpadłem tylko na chwile-spojrzał na zegarek Josh
-nie zjesz ciasta?-zapytałam
-innym razem.Trzymaj się mała, napisze to się jakoś spotkamy.
-to pa-powiedziałam po czym przytuliłam bruneta do siebie.
-idę pogadać na dwór z Danielle- powiedział Liam grzebiąc w telefonie.I takim o to sposobem wszyscy się rozeszli zostawiając mnie i Nialla samych w kuchni.
-zrobili to celowo, prawda?-zapytałam Blondyna opartego o kant ściany.
-ich już nie zmienisz.Tacy są- uśmiechną się delikatnie i usiadł na krzesełku obok.-długo to się będzie piekło?
-aż się upiecze- powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-to zostało nam pilnowanie ciasta?
-chyba nie mamy innego wyjścia.Wiesz, zawsze możesz iść ja popilnuje.
-nie zostawię gościa samego a z resztą chętnie dotrzymam ci towarzystwa
-miłe-na co się tylko uśmiechną-jesteś jakiś cichy dzisiaj.Mało co się odzywasz-zauważyłam próbując go rozgryźć
-hmm.Wystarczy,że reszta mówi za mnie
-ja nie wiem jak ty z nimi wytrzymujesz.
-jeszcze brakuje Louisa, to dopiero jest kabaret.
-nawet nie chce sobie tego wyobrażać.
-masz racje, lepiej nie.
-a z tobą jak jest?
-co ze mną?
-jaki jesteś przy chłopakach? Zawsze taki spokojny?
-zależy od humoru.
-a przeważnie jaki masz?
-dobry
-czyli taki jak dzisiaj?
-trochę lepszy.Dużo pytań zadajesz-zauważył
-próbuje cię rozgryźć.
-mam się bać?
-niekoniecznie.
-chyba jednak się boje.
-naprawdę nie masz czego.
-a ty chodzisz na gotowanie, tak?
-yhym
-widać, że lubisz to robić.
-szczerze to mało powiedziane.Kocham gotować.-uśmiechnęłam się delikatnie spuszczając głowę w dół ukrywając nieśmiały a szczery uśmiech.
-widać od razu.Nie kryj się.Piękny masz ten uśmiech.
-chcesz żebym się zaczerwiła prawda?
-tak
-dlaczego tego chcesz?
-bo jeszcze nie wiedziałem jak się rumienisz
-jeszcze wiele u mnie nie widziałeś
-jeśli mi pozwolisz ro będę starał się to zauważać.
-jasne...Przepraszam telefon.-powiedziałam biorąc do ręki wibrujący telefon.
*Logan?-zapytałam  nie słysząc głosu po drugiej stronie tylko jakieś szmery-co się stało?Halo?
*Selena!
*co z nią?
*ona, ona!
*co ona?
   Nie mogłam od niego wyciągnąć co się stało.Słychać było tylko płacz mojego brata.Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam,że płakał, czy chociażby słyszałam.To było straszne dla moich uszu.Chciałam być teraz z nim i pocieszać go mimo, że jeszcze nie wiem co się stało.Najbardziej bałam się odpowiedzi, że coś jej się stało, że jest w szpitalu.Obawiałam się tego cholernie.Nie znałam dobrze dziewczyny, widziałam ją kilka razy i zamieniłam z nią kilka zdań, wydawała się sympatyczną osobą.Jednak najbardziej bałam się o Logana.Bałam się, że się  totalnie rozpadnie na kilka kawałków.Logan? Chłopak twardy do momentu.Wiem, że jeśli chodzi o Selene to może się biedny nie pozbierać.Musze jak najszybciej jechać do niego, muszę być z nimi i przeżywać to.Jestem jego siostrą on mnie teraz potrzebuje.Choleraaaa! Nie  dramatyzuj, jeszcze dokładnie nie wiesz co się stało.
*Logan?! Jesteś tam? Mów co się stało?!



_________________________________________________________
Hello :)
Jak obiecałam rozdział już jest :)
jestem trochę z niego zadowolona, nie mogłam doczekać kiedy te dwa światy w końcu się pogodzą.Awww :)
Przepraszam za masę błędów, wybaczcie :)
Dziękuje, że jesteście ze mną.Cieszę się jak małe dziecko.Nie sądziłam,że komuś w ogóle się to spodoba a tu akuku! jednak! I za to bardzo wam dziękuje :) Oby tak dalej :))
Nie wiem, czy pojawi się jeszcze jakiś rozdział w tym tygodniu, nie wiem jeszcze czy nie wypadnie mi coś w weekend :)
Zapraszam na aktywnego aska : http://ask.fm/Fefka
I czekam standardowo na propozycje drugiego rozdziału! :D
Całuski od fefyyy :)