Dzień
:17.05.2012r. Czwartek.
Godzina: 20:32
Miejsce: Dom Dziecka.
Pod dom dziecka przyjechałam
taksówka.Wysiadając z niej zaczęłam biec ile tchu miałam w płucach i ile sił w
nogach.Wbiegłam raptownie na pierwsze piętro bez namysłu kierując się do
pokoju brata.Widziałam,że stało się coś złego, coś czego nigdy bym się nie
spodziewała.Lecz biedny Logan nie mógł wysłowić się przez telefon.Wiedziałam,
że potrzebuje teraz mnie, mojego wsparcia i pocieszenia.Potrzebuje Miley która
wlecze się z tyłu nie nadarzając za mną.Potrzebuje nas.A my właśnie od tego
jesteśmy, by mu pomóc.By stawić czoła problemom razem.W końcu nie każdy ma mieć
szczęście brata bliźniaka.Był dla mnie
jedną z najbliższych mi osób.Mogłam z nim porozmawiać o wszystkim i o niczym.O
mnie, o nim, i o naszym fatalnym losie.Odkąd w jego życiu pojawiła się Selena
zwariował na jej punkcie.Zmienił się i to strasznie.Oczywiście pozytywnie.Życie
bez niej w jego oczach było niczym.Młodzieńcza miłość.Szczerze?Zazdroszczę im
tego.Tak po prostu.
-Logan!-krzyknęłam
wbiegając do pokoju brata zastając go totalnie zapłakanego na wąskim łóżku.Bez
namysłu podbiegłam i przytuliłam się do niego.Potrzebował tego.Czułam to.Za
dobrze go znałam.-ciii spokojnie.Już jestem-szeptałam do jego ucha.
Tak
naprawdę stan Logana mnie załamał kompletnie od środka.Nigdy nie widziałam go w
gorszym stanie.Przepraszam nigdy nawet nie widziałam go żeby płakał.No może jak
był dzieckiem i pijany ojciec rozgniótł mu jedyną jego zabawkę-plastikowy
traktorek który obiecał mu odkupić choćby za ostatnie grosze.Do tej pory Logan
nie zobaczył kolejnej zabawki z rąk swojego rodziciela.Za chwile do pokoju
wbiegła totalnie zdyszana Miley która bez namysłu siadła po drugiej stronie
łóżka i zaczęła głaskać jego plecy.
-dziękuje-wyszeptał
łkając
-co się stało?
Chyba,że nie chcesz to nie musimy o tym rozmawiać.-powiedziała półtonem
blondynka.
-tu nie ma co
ukrywać.Prawda jest taka,że z niewiadomych powodów Ona mnie zostawiła.
-jak to?-spytałam
zaszokowana słowami docierającymi do moich uszu.
-po prostu.-odrzekł
bez większego entuzjazmu.
-bez wyjaśnień?
Przecież to niedorzeczne, tak nie można!-zbulwersowała się Miley
-powiedziała, że tak
po prostu po takim czasie odkochała się we mnie! Rozumiecie? Tak po prostu, a
ja kochałem ją jak ten ostatni debil!
-zawsze była
dziwna- palnęła genialna Miley
-zamknij
się!-powiedziałam bezsłownie-spokojnie, może cie coś stało.Może to tylko chora
wymówką, zapewnień nie znalazła lepszej.-oderwałam się od niego.Spojrzałam
wprost w czekoladowe oczy brata.Pełne smutku, zmartwienia, rozpaczy i wszelkich
podobnych przymiotników.
-wątpię.To jest już
koniec a ja po prostu muszę się z tym pogodzić.Dam radę jestem
silny-"właśnie widzę jak jesteś silny.Ledwo trzymasz się przy sobie" pomyślałam okazując się niestety,że powiedziałam to
głośniej.-przepraszam-dodałam na pospiesznie w myśli karcąc siebie samą za
słowa które przed sekundą wypowiedziałam.
-teraz potrzebuje
pobyć sam.To jedyne rozwiązanie.Muszę sie z tym pogodzić.-powiedział kładąc się
na mokrej od łez poduszce.
-na pewno tego
chce?-zapytał zatroskany głos przyjaciółki.
-tak..
-jeśli będziesz
potrzebował nas daj znać, przyjdziemy.Trzymaj się.Jesteśmy z tobą
Logan.-powiedziałam ponownie go przytulając i opuszczając pokój w ciszy patrząc
na wrak człowieka, na Logana.
-co o tym
myślisz?-zapytała mnie Miley
-wiesz Miley.Tak
naprawdę to sama nie wiem.Przecież wiadomo,że za tym się coś kryje.To były
papużki nie rozłączki.
-może powinniśmy z
nią porozmawiać.
-myślisz,że zechce
powiedzieć nam prawdę?Nie sądzę Miley.
-zawsze można
spróbować.Nicola! Dla Logana jestem w stanie zrobić wszystko!
-pogadać jak
dziewczyna z dziewczyną?
-może ona sama
potrzebuje jakiejś pomocy?
-gdyby jej
potrzebowała miałaby Logana.
-może to jakaś inna
sprawa.
-masz racje.Spróbować
zawsze można.
-jutro, złapiemy ją
po szkole.Przyjdziesz po mnie.
-a Logan? Przecież
może nas zauważyć.
-wątpię,żeby był w
stanie gdziekolwiek się jutro ruszyć.Telefon mi dzwoni przepraszam.-powiedziałam
wyciągając z torebki rozlatujący się sprzęt.
Numer jaki wyświetlił mi się na ekranie sprawił,że nie omal zemdlałam.Wielka euforia obeszła moje ciało.Zadrżało.Chyba
z radości.Na pewno z radości.Suche usta mimowolnie oblizałam i jak głupia czułam wibrujący telefonu w ręce.Stan w jakim się znajdowałam nie pozwalał mi
cokolwiek zrobić.Nawet ruszyć małym palcem u nogi.Stałam w bezruchu czekając aż
w końcu kciuk przyciśnie zieloną słuchawkę.
-H haa lo?
-Nicola?-zapytał
doskonale znany mi głos który doprowadzał mnie o dreszcze na całym ciele w
kuchni samego właściciela głosu.
-tak-odparłam dość
niepewnie.
Ciekawość zżerała mnie od
środka.Wątpiłam,że po wywiadzie który ja głupia musiałam przeprowadzić by zaspokoić wszelką ciekawość na temat tej osoby, On sam będzie chciał
zadzwonić.To było wielkim zaskoczeniem dla mnie.Oparłam się o ścianę na ciemnym
korytarzu i ręką pogoniła Miley by poszła do pokoju.Zsunęłam się z ogromnej
przyjemności słuchania zachrypniętego głosu blondyna po ścianie opadając na
podłogę.
-i jak twój brat?
Wszystko w porządku?
-nic nie jest w porządku-powiedziałam
nie stwarzając kolejnego kłamstwa w stronę chłopaka.
Jego głos zadrżał.Widocznie dało się
usłyszeć,że chciał coś powiedzieć lecz sam zaciął się w pół słowa.Nie dziwię się
była to niezręczna sytuacja.Sama nie wiedziałam co mam powiedzieć.Chciałam
jakkolwiek przedłużyć rozmowę by rozkoszować się przepiękną barwą głosu
chociażby pięć sekund dłużej.Jednak zamiast tego słychać było tylko totalną
ciszę z mojej strony jak i mojego rozmówcy.
-h h haalo? jesteś
tam?-zapytałam niepewnie mało słyszalnym głosem bojąc się usłyszeć trzy
piknięcia w telefonie.
Usłyszeć się tylko dało jakieś szmery które strasznie
zbiły mnie z tropu.Zapomniał o mnie? Odłożył telefon?.
-jestem.W wiesz
myślałem o tym ..-nie kończył, spory czas czekałam na dalszą odpowiedz bez
skutecznie.
-o czym?-postanowiłam wyciągnąć to z niego.
-no wieszzzzz.
-nie wiem-odparłam
lekko uśmiechają się sama do siebie słysząc lekkie zakłopotanie ze strony
chłopaka.
-Czy chciałabyś się
przejść teraz ze mną chwile po parku?
Słowa który padły głosem najpiękniejszym na
świecie sprawiły,że momentalnie wstałam na równe nogi skacząc jak opętana ze
szczęścia.Miałam tylko ogromna nadzieje,że nie usłyszał tego co wyprawiało się
na korytarzu dając niezły efekt echa.Drzwi obok otworzyły się a z nich wyszedł
zmieszany Paul widząc to co w tym momencie wyprawiałam.Przygryzłam dolną wargę
ze wstydu chowając czerwoną twarz we włosach.
-rozumiem.Nie-westchną.
-Nie! Stój.Bardzo
chętnie.O niczym innym nie marzyłam.Spacer to teraz najlepsze co może być-powiedziałam
sztucznie optymistycznym tonem po to tylko by mój rozmówca przekonał się do
mojej odpowiedzi wcześniej słysząc totalną ciszę spowodowaną moim wybuchem
radości.
-na pewno? Nie chce
zmuszać cię do niczego...
-Który park? Zaraz
będę-przerwałam brutalnie chcąc jak najszybciej znaleźć się w tym cholernym
parku i spacerować razem z chłopakiem przyspieszającym moje bicie serca.
-Przy Big
Benie.Niedaleko będzie park to przejdziemy się tam.
-znakomicie! Za
jakieś 20 minut powinnam być-podekscytowanie wariowało w całej mnie.Cholera co się ze mną dzieje? Do końca wariuję?
-do zobaczenia za 20
minut.Będę czekał-po czym usłyszałam trzy piknięcia w słuchawce."też będę
czekała na Ciebie, ile tylko będzie trzeba" pomyślałam głęboko w duchu.
Dalej próbowałam przyswoić do siebie to co
przed chwilą się stało.Stałam nadal trzymając telefon w ręce który zdążył się
automatycznie zablokować.Chyba czekałam mając nadzieje ponownie usłyszeć ten
seksowny głos.Paul nadal stał patrząc się na mnie.Jednak zorientował się,że jest
coś nie tak! Do trzymanego telefonu nic się nie odzywałam.
-wszystko w
porządku?-zapytał zatroskany
-c c co?-zapytałam
trzymając głowę w chmurach.
-w porządku?-ponowił
pytanie
-ah! wspaniale.Paul!
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!-ponownie zaczęłam skakać z
radości tym razem dodając pisk.
-ej.Nicola!
spokojnie. Wyjaśnij co się stało?
-nie teraz! Teraz się
śpieszę.Później-pomachałam w jego kierunku i skierowałam się schodami na górę
które prowadziły praktycznie do mojego pokoju.Bez namysłu wtargnęłam widząc
Miley przeglądającą laptopa.
-kto to był?-zapytała
ani razu nie odrywając wzroku od monitora laptopa.
-zgadnij.-powiedziałam
szczerząc się na samą myśl i ruszając do łazienki w celu poprawienia makijażu.
-Buuu Miley wygrałaś
główną nagrodę w tej zagadce ponieważ osobą dzwoniąca do twojej przyjaciółki
Nicloi była zapewne jej koleżaneczka z klasy Kate! Brawo-zakpiła blondynka
krzycząc tak abym wszystko usłyszała w łazience
-nie wygrałaś! Za to
całą nagrodę oddajesz mi-powiedziałam z euforią w głosie.
-moment!-już w
drzwiach stała drobna postura przyjaciółki- czy mi się wydaje czy to był..
-no no
zgaduj!-zachęciłam
-no nie gadaj! Że to
on!-krzyknęła na całą łazienkę.
-tak!
-jej jak dobrze,że
już wszystko z nim dobrze!-powiedziała szczerząc się do mnie.
-Na litość to był Niall!
-Na litość to był Niall!
-że jak?-zakaszlała
-Horan.Idę z nim do
parku na spacer.
-to się nie dzieje
naprawdę.
-a jednak.
-O matko! sądziłam,że cię przeprosi ale że aż ta! No stara, szykuj się później pogadamy.
-dzięki.Masz mnie
kryć.Jak coś jestem u Josha i chwilę się spóźnię
-jasne.
-masz też zobaczyć
jak czuje się Logan i napisać mi smsa.
-oczywiście-powiedziała
gdy ja odeszłam od lusterka z poprawionym makijażem i uczesanymi włosami łapiąc
z pokoju małą torebkę.
-wielkie dzięki.Teraz
zmykam bo się spóźnię.Pa-pocałowałam ją i odczułam lekki kopniak na twardą
części ciała gdy szczerząc się z radości wyszłam z pokoju.Od razu pokierowałam
się do wyjściowych drzwi.Szybkim tempem kierowałam się w umówione
miejsce.Zajście tam zajęło mi niecałe 20 minut.Dochodząc do umówionego miejsca
z daleka dało zauważyć się szczupłą posturę chłopaka o blond włosach i
niebieskich oczętach.Odwrócony był tyłem do mnie.Nie wiedział mnie.Jednak dało
się zauważyć, że poszukuje pośród ludzi, kogoś.Za pewne mnie.Kroki które stawiałam
stawały się coraz mniejsze.Szłam z obawą, że zrobię coś przez co zrażę go do
siebie.Tak cholernie się tego bałam.Serce przyspieszało mi z każdym krokiem a klatka piersiowa unosiłam się w coraz szybszym tempie.
-h hh
hej-powiedziałam delikatnie dźgając go palcem w plecy.
Chłopak momentalnie odwrócił się w moją
stronę.Stałam patrząc nieco w górę by ujrzeć twarz chłopaka.Widniał na nim
nieśmiały uśmieszek.Niebieskie oczy przepełnione były czymś co sprawiało,że
tańczyły w nich malutkie iskierki.Białe conversy, biała koszulka i czarne rurki
sprawiały, że wyglądaj tak przystojnie, że zwykle ja pierdole to za mało.Ja w
porównaniu z nim to tak jakby porównać piękny kwiat z chwastem z jakiejś
polany.Jedyne co mogłam to klękać przed nim na kolana.
-witaj-ogromny
uśmiech zagościł na jego twarzy co sprawiło, że mimo mojej woli i na mojej
twarzy pojawił się mały uśmieszek jak i rumieńce które zakryłam we
włosach.-Choć idziemy, nie będziemy tak stać-wskazał gestem ręki na co
postawiłam mały i niepewny krok do przodu.-nie milcz, mów coś,
proszę-powiedział spoglądając w moją stronę.
-co mam
mówić?-zapytałam patrząc a strasznie interesujący chodnik przed nami.
-co tylko
chcesz-odpowiedział pewnie.Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-co tylko
chcesz-powtórzyłam lekko szczerząc się do towarzysza.
-ej! tak to się nie
bawimy-dźgną mnie delikatnie palcem w bok.
-to co chcesz
wiedzieć mądralo?-zapytałam oblizując przy tym swoje usta.
-o tobie? Absolutnie
wszystko!
-a co
dokładniej?-zapytałam z promiennym uśmiechem na twarzy
-najbardziej trapi
mnie jedno.-powiedział z zadumą w głowie.Zmieszał się, to było dokładnie
widać.Uśmiech chwilowo znikną mi jak i jemu z twarzy.Zastanawiałam się co go
trapi.
-yhym?-mruknęłam
cicho
-mam nadzieje, że się
nie pogniewasz?-te pytanie wybiło mnie totalnie.Mina jego dobijała mnie
totalnie.
-pytaj,
śmiało!-zachęciłam chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.
-okej, trapi mnie to
czy masz chłopaka?!-"brawo Horan, trafiłeś w sedno sprawy" na jego
twarzy pojawiło się wielkie zakłopotanie widząc moją minę.Wspomnienia o ostatnim wyczynie mojego przyszłego chłopaka sprawiły, że chciało mi się
płakać.Zaciskałam oczy by zatrzymać łzy napływające do moich oczu.Nie dałam
rady, wyleciały spływając na moje policzki-Jej! co się stało? Przepraszam! nie
powinienem!-nie wiedział co zrobić.Szybko posadził mnie na ławce która
znajdowała się blisko nas.Z kieszonki wyciągną chusteczkę i dał mi żebym
wytarła nią łzy.
-nic się nie stało,po
prostu mam nie za miłe wspomnienia.
-może chcesz o tym
pogadać? Może będę ci mógł jakoś pomóc? Jeśli nie chcesz to nie musisz-lekko
się uśmiechnę by dodać mi otuchy.
Wiem, że znałam go za mało na jakieś
zwierzenia ale chciałam podzielić się z jakimś chłopakiem.Chciałam chyba
sprawdzić czy nie ma takich samych zamiarów.Mam zrazę.Każdy facet wydaje mi się
taki sam.Każdy wydaje mi się podłą świnią, choć wiem, że trafiają się złote
wyjątki których poszukujemy.Poszukuje ciepła, uczucia, miłości a nie tylko i
wyłącznie cholernego seksu!
-wiesz co? Tak chce o
tym pogadać z jakimś chłopakiem. Ale jeśli nie chcesz tego słuchać to to
zrozumiem.
-chce, bo chce ci
jakoś pomóc.
-dziękuje- uśmiechałam
się ciepło i wrodziłam myślami do tego co działo się jakiś czas temu.-to było
już jakiś czas temu.Spotykaliśmy się, wszystko było na dobrej drodze- mówiłam a
blondyn przysłuchiwał mi się z pełną uwagą.Widać, że całe jego wnentrze
wypełniał smutek.-Podobał mi się.Był cholernie przystojny.Charakter też
sprawiał, że jeszcze bardziej przyciągało mnie do niego.Nie miałam wątpliwością, chciałam z nim być.Zależało mi na nim.Raz umówiliśmy się u niego
w domu, ponieważ rodzice poszli do znajomych i chcieliśmy pobyć trochę
sami.Wszystko było okej.Całowaliśmy się.Jedna jego ręce powędrowały nieco
niżej-zaszlochałam a Niall widząc co pogłaskał mnie swoją ręką po plecach-Nie zrobiłam
nic, myślałam,że zaraz je zabierze.Jednak nie było po mojej myśli.Szybko z góry
powędrowały pod koszulkę.Był za silny, chciałam go odsunąć lecz nie dałam
rady.-łzy na wspomnienia ciągle wypływały z moich oczu-Brutalnie ściągną ze
mnie koszulkę.Nie mogłam nic robić, przywarł do mnie.Szeptał, że nic mi nie
będzie i żebym nie udawała dziwki bo wie, że jestem szmatą i kurwię się
wszędzie.Jego słowa wywołały u mnie potężną złość.Przypływ adrenaliny
sprawił,że momentalnie odepchnęłam go, złapałam bluzkę i wybiegłam z domu,
nawet zostawiając buty.Oto cała historia.Chłopak w którym zakochałam się po
uszy, chciał tylko jednego!
-mogę cię
przytulić?-zapytał niepewnie bojąc się, że po opowiedzianej historii może mnie
zranić.Skinęłam lekko głową na tak i po chwili poczułem ciepłe objęcie
zatroskanego chłopaka.Nic nie mówiąc przywarłam bardziej do niego chcąc czuć
się bezpiecznie.Głaskał moje plecy swoją ręką i szepną-już nikomu nie pozwolę
cie skrzywdzić.
-czy każdy facet chce
tylko seksu?-zapytałam chcąc usłyszeć jakaś odpowiedź
-nie
każdy-odpowiedział szeptem
-więcej nawet się do
mnie nie odezwał.No bo przecież po co jak nie chciałam mu się dać.Wiesz jak
cholernie nie mogłam o nim zapomnieć.Każdego dnia płakałam w poduszkę.Nie
mogłam się podnieść, upadłam na dno.
-aa -zawahał się- a
czy teraz już wszystko w porządku?
-tak. Zdecydowanie
tak.Już dawno zdążyłam o nim zapomnieć twierdząc, że nie jest wart moich
myśli.Jednak wspomnienia bolą.
-mnie się nie
bój.-mówił po woli i wyraźnie patrząc w moją twarz, w moje oczy.-spokojnie.Seks
co dla niektórych to nie wszystko.Jak dla mnie to posunięciem w trwałym związku
a nie z zwykłej znajomości.Jak dla mnie nie jest ważny stosunek, dla mnie ważna
jesteś ty i chciałbym cię poznać.
Nie wiedziałam co powiedzieć.Umarłam na
chwile.Moje serce przestali chwilowo funkcjonować.Uwierzyłam mu gdy powiedział,
że mam się go nie bać.Wierzyłam mu.Z drugiej zaś strony wierzyłam i Matowi.Ta
myśl mnie dobijała.Doszłam do wniosku,że nie potrafię zaufać mężczyźnie.Trzeba
jakoś przebić te barierę i zrobić z tym porządek, minęło jednak sporo czasu, a
życie toczy się dalej.Czy tylko ja tak potrafię?
-nie wiem co
powiedzieć-powiedziałam szczerą prawdę.Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-nic nie mówić.Ciii.
Ciesz się życiem i chwilą.Bez z życia jak najwięcej.Chwytaj chwile.Nie przejmuj
się.Ten skurwysyn to nie wszystko.A ja postaram się wymazać ci to jakoś z pamięci.
-jak?-zapytałam w
ekspresowym tempie.
-jeśli pozwolisz to
czasami chciałbym umilać ci czas swoim towarzystwem oczywiście jeśli tylko
zechcesz.
-chcesz poderwać dziewczynę?
-pomyłka! ja chce
poznać dziewczynę i sprawić by na jej twarzy częściej pojawiał się uśmiech.Nic
więcej.Nigdy nie zrobię kroku w przód bez twojego słowa.
-tak piękne, że aż
trudno w to uwierzyć.
-to źle?
-tego nie
powiedziałam.
-choć przejdziemy się
jeszcze i odprowadzę cię-powiedział wstając z ławki i podając rękę by pomóc mi
wstać.
-tylko kawałek bo jak
rodzice zobaczą mnie z chłopakiem to zastrzelą bo twierdząc ze po ostatnim
stanie w jakim mnie widzieli lepiej było żebym nie spotykała się z chłopakami
tym bardziej w nocy-próbowałam wybronić się z sytuacji
-okej, zachowamy
bezpieczną odległość- skrzyżowanie! to najlepsze miejsce a rozstanie się
-to na skrzyżowaniu a
później będę miała 10 kroków
-jasne, abyś tylko
przez mnie nie miała kłopotów
-spokojnie dam radę
-oby-uśmiechną się!
pięknie, cudownie i słodko się uśmiechną.W tym dopiero momencie zobaczyłem,że
przystojniaczek nosił mało widzialny aparat na zębach który dodawał mu jeszcze
piękniejszego uroku.Chłopak zauważył że się przyglądam.Szybko uśmiech znikną z
jego twarzy.Pojawiły się za to dwa solidne rumieńce.Mmm uroczo z nimi wyglądał.
-wstydzisz się
aparatu?-zapytałam uśmiechając się na myśl zakłopotania chłopaka
-tak, to głupio
wygląda! wręcz strasznie.-powiedział odwracając wzrok z drugą stronę.Szybko jednak stanęłam naprzeciwko niego.Wyciągnęłam ręce w kierunku jego
twarzy.Delikatnie złapałam kąciki ust i pociągnęłam je.
-uśmiechnij się!
Wyglądasz w nim naprawdę uroczo, dodają pięknego uroku.
-nie pocieszaj!
-sadzę tak naprawdę!
Na przykład jak dla mnie nie przeszkadza mi to, z aparatem i bez wyglądasz
uroczo.Bynajmniej dla mnie.-zarumienił się, ponownie.Miło było widzieć,że moje
słowa go zawstydzają.-a gdy jeszcze rumieńce masz na policzkach to w ogóle nic dodać
nic ująć-puściłam oczko i wróciłam na miejsce obok chłopaka.
-miła jesteś
wiesz?-zapytał co sprawiło, że i na moich policzkach zaczęły palić mnie od
środka.
-staram się
-to śmiało mogę
powiedzieć, że wychodzi ci to.
-czyli mogę być z
siebie dumną?
-z pewnością tak
-dziękuję, czuję się
spełniona
-jest już późno,
idziemy polowi w twoją stronę? nie chce żebyś miała kłopoty i żebyś później
nie mogła się ze mną spotkać.
-tak, to chyba dobry
pomysł.
-to w którą stronę?
-cały czas prosto proszę pana
-daleko to?
-blisko
-szkoda
-szkoda
-dlaczego?
-bo krótko pogadamy sobie
-oh tak!
-wiec co z bratem?
-dziewczyna z którą
był 5 miesiącu od tak go rzuciła twierdząc, że się odkochała.Załamał się.Nigdy
go nie wiedziałam,żeby płakał.
-gdy facetowi zależy
na jakieś dziewczynie łatwo wylewa łzy, nie obchodzi go wtedy zdanie
innych.Liczy się tylko ona.
-naprawdę?
-yhym.Tak jest.
-boję się, że Logan się nie pozbiera.To dziwne co się z nią stało.Kochała go.Widać to było na
kilometr.
-może coś się stało
-to samo myślałyśmy z
Miley.Mam z nią porozmawiać.Może t coś da, jeśli nie to nic więcej nie możemy
zrobić.
-walczysz o brata?
-zawsze, w końcu nie
każdy ma mieć zaszczyt brata bliźniaka- uśmiechnęłam się na myśl, że jesteśmy
nieco wyjątkowi
-coraz rzadziej
spotkane.A jednak- uśmiechną się patrząc na mnie myśląc chyba, że tego nie
widzę.
-zawsze śmialiśmy
się, że jesteśmy wyjątkowi jacy jesteśmy.Jednak twierdzę,że każdy wyjątkowy
jest na swój sposób.
-nawet ja?
-nawet ty Niall.Każdy
-nawet Louis?
-hahahah On to jest szczególnie wyjątkowy.Głupek z niego i tyle.
-skąd ja to znam?
chyba z życia codziennego.
-współczuje
serdecznie z całego serca.
-przynajmniej
zabawnie jest
-z
pewnością.słyszałam ze i z tobą zabawnie jest, i nudy z tobą nie ma.
-od kogo?
-to już moja słodka
tajemnica
-a będę mógł ją
poznać?
-przykro mi niestety
nie.
-i tak wiem,że to
któryś z chłopaków.Ja ? Hm.. sporo ludzi twierdzi, że jestem zabawny ale taki już jestem i nic nie poradzę.
-dobrze,że nie
wypierasz się tego, tylko bierzesz to na siebie
-ah eh! zarumienie się.
-spokojnie, narazie jesteś blady
-spokojnie, narazie jesteś blady
-serio?
-to już tu-wskazałam
na miejsce w którym się zatrzymałam.Chłopak staną przy mnie i szepną
"szkoda"-będę się zbierać.
-szkoda
-muszę
-wiem
-to będę zmykać
-słodkich snów i
miłego dnia w szkole
-dziękuje, karaluchy
pod poduchy i miłego dnia w pracy
-jutro mam wolne ale
i tak dziękuje
-to pa-powiedziałam
szeroko się uśmiechając, pomachałam ręką i odwróciłam się idą w właściwym
kierunku.Gdy obejrzałam się za siebie On nadal stał tak samo jak przedtem.-idź
już! chyba chcesz żebym jednak miała kłopoty.
-paaa- szepną i odszedł znikając za zakrętem
________________________________________________
przperaszam za wszelkie błędy :*
dziękuje za komenatarze, wyświetlenia cierpliwośc i wszystko co robicie :*
zapraszam do pisania na gg, czy pytania na asku :)
całusy fefa :*.
Hej tu Izka < pomagam Fefce w grafice >
Mam do was małą prośbę. A mianowicie biorę udział w konkursie moge wygrać koszulkę z Niall'em ale potrzebuje waszej pomocy. ;)
1.Wejdź tutaj : http://and-be-with-me.blogspot.com/p/konkurs.html
2. Dodaj komentarz. W komentarzu wpisz numer 5.
I to wszystko. Za każdy głos będę wdzięczna, I jeśli wy też będziecie potrzebować pomocy wystarczy napisac na mojego bloga. : naomi-and-niall.blogspot.com w komentarzu. Z chęcią pomogę. XD
Dziękuje jeszcze raz ;*
Hej tu Izka < pomagam Fefce w grafice >
Mam do was małą prośbę. A mianowicie biorę udział w konkursie moge wygrać koszulkę z Niall'em ale potrzebuje waszej pomocy. ;)
1.Wejdź tutaj : http://and-be-with-me.blogspot.com/p/konkurs.html
2. Dodaj komentarz. W komentarzu wpisz numer 5.
I to wszystko. Za każdy głos będę wdzięczna, I jeśli wy też będziecie potrzebować pomocy wystarczy napisac na mojego bloga. : naomi-and-niall.blogspot.com w komentarzu. Z chęcią pomogę. XD
Dziękuje jeszcze raz ;*