Dzień: 17.05.2012r.
Piątek.
Godzina: 17:20
Miejsce: Dom dziecka,
pokój Miley i Nicoli.
-już jestem-wszedł
bez pukania Louis do pokoju uśmiechając się od ucha do ucha.
Nie wyglądał na dość złego.Co tu dużo
mówić, wyglądał na zadowolonego.Słowa przywitania brzmiały bardzo mile i
przyjaźnie.Sam On wyglądał na dość wyluzowanego.Mój strach i szybkie bicie
serca brały nade mną górę.Nie mogłam się skupić na zbieraniu szkła ponieważ ręce które trzęsły się coraz bardziej skaleczyły się o jeden z kawałków.Krew
wydobywająca się z palca była bardzo mała więc spokojnie wzięłam trzy wdechy,
zebrałam ostatni kawałek wstałam i skierowałam się w kierunku kosza.
-hej Lou-powiedziałam
dość mało entuzjastycznym głosem-siadaj na łóżku, ja idę tylko do łazienki.
Skierowałam się do pomieszczenia gdzie
otwierając apteczkę wyjęłam mały plasterek.Po delikatnym przemyciu rąk i
wytarciu ich o ręcznik nakleiłam opatrunek.Zrezygnowana usiadłam na krzesełku
stającym właśnie w tym pomieszczeniu. W głowie próbowałam ułożyć jakieś
wytłumaczenie tej sprawy.Nic sensownego nie przychodziło mi do głowy.Bałam się
cholernie tej rozmowy.Nie wiedziałam czego mam się spodziewać i jak to
wytłumaczyć."Hej Louis.Widzisz jestem biednym człowiekiem z domu dziecka
które nikt nie kocha i nikt nie chce.Wstydzę się tego i staram się przed każdym
to ukryć.Widzisz w moim życiu wiele osób dowiadującym się o mojej historii
olało mnie bądź wyśmiało.Nie powiem wiele okazało troskę i zrozumienie.Ale ci
którzy poczynali inaczej ranili mnie.Wbijali nóż w plecy i czynili Mnie
śmieciem.Bo nim jestem!"
-Nicola wyłaź! Masz
chyba gościa.-usłyszałam sarkastyczny i zarazem delikatny głos przyjaciółki.Nie
czekając na nic weszłam do pokoju patrząc na rozłożonego na moim łóżku
Louisa.Widząc jego uśmiech od razu delikatnie poprawił mi się humor.Był
człowiekiem zabawnym.Zarażał śmiechem i poczuciem humoru.Znając go tak krótko i
tak go bardzo zdążyłam polubić.
-jestem,jestem-powiedziałam
siadając na skrawku mojego łóżka-ej no! posuń się i daj trochę miejsca!
-spokojnie
młoda-zaśmiał się Louis posuwając odrobinę-tyle starczy na twoje
dupsko?-zaśmiał się co sprawiło, że praktycznie zapomniałam o zaistniałej
sytuacji gdyby nie Miley
-ja lece zobaczyć czy
jest gdzieś Logan.Wy sobie spokojnie porozmawiajcie.-po czym wzięła telefon
znajdujący się na górnej półce nad łóżkiem, złapała za klamkę i zniknęła za
drzwiami.
Gdy tylko poszła zapadła niezręczna
cisza.Louis z uwagą wpatrzony był we mnie.Jego delikatne rysy twarzy przyparły
nieco zagniewaną minę.Przestraszona spuściłam głowę w dół zakrywając włosami
ociekające łzy po moim policzku.Szybko jednak poczułam jak Louis z pozycji lezącej zmienia ją na siedzącą.Delikatnie odkrył moje włosy i kciukiem jednej
ręki wytarł łzę lecącą po moim policzku.
-przepraszam-jęknęłam
cicho próbując zahamować łzy.
-dlaczego ukrywałaś
to przed Nami?
-widzisz...-podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu prosto w oczy.-Wszyscy mają dom, rodzinę, pieniądze, znajomych i szczęście.Ja? Nie mam nic.Mam tylko Logana, Miley i Kate.Nic więcej.Nikt mnie nie kocha, nikt nie chce.Nie mam rodziny, domu gdzie wracając ze szkoły czekałby mnie ciepły obiad od mamy.Nie mam nic.
-widzisz...-podniosłam głowę do góry i spojrzałam mu prosto w oczy.-Wszyscy mają dom, rodzinę, pieniądze, znajomych i szczęście.Ja? Nie mam nic.Mam tylko Logana, Miley i Kate.Nic więcej.Nikt mnie nie kocha, nikt nie chce.Nie mam rodziny, domu gdzie wracając ze szkoły czekałby mnie ciepły obiad od mamy.Nie mam nic.
-ale Nicola! Do
jasnej cholery to chyba nie jest powód.Nikt by Ci chyba nie powiedział"ej
jesteś z domu dziecka wyjdź mi stąd"
-tak się tylko mówi!
Nawet nie wiesz ile ludzi spotkałam na swej drodze którzy wyśmiali mnie czy
olali bo nie mam normalnej rodziny i normalnego domu.
-ale nie wszyscy są
tacy.Na pewno nie my...
-bałam się waszej
reakcji.Wiesz ilu chłopaków dowiadując się, że jestem stąd, skąd jestem zerwało
ze mną kontakt.Dzieci w szkole nie chciały się ze mną bawić! Nikt mi tego nie
wytłumaczy bo zbyt dużo doświadczyłam w życiu by teraz wierzyć ludziom.Chciałam
wam nie raz o tym powiedzieć ale gdy tylko próbowałam coś mnie blokowało.
-w ogóle zamierzałaś
nam to powiedzieć?
-nie raz..Skąd w ogóle
się o tym dowiedziałeś?
-słyszałem jak Josh
rozmawia z Tobą przez telefon. Mówił, że przyjdzie do Ciebie do domu
dziecka.Wtedy raz śledziłem Cię ze szkoły i zobaczyłem który to dom.
-Kurwa! nie tak miało
to wyglądać.
-A Niall? Masz w ogóle
zamia mu powiedzieć?
-dlaczego Ty o Niego
pytasz w ogóle?
-jesteś ślepa czy
udajesz?
-jaśniej proszę?!
-dziewczynooo! Odkąd
Cię poznał jest inny.Cichy,mało mówny,przygaszony.Podobasz się mu i widać to na
kilometr.
-jej nie wiedziałam.. Myślałam,że po prostu jest taki zawsze.
-jeżeli byś Mu się
nie podobała to nie zaprosiłby Cię na spacer..
-skąd o tym
wiesz?-zareagowałam z prędkością światła
-wtedy jak dzwonił
bał się odmowy. Byłaś na głośniku ..
-stąd ten okrzyk
który słyszałam- uśmiechnęłam się przypominając sobie owy moment
-Ty mu się podobasz
,a jak jest z tym u Ciebie?
-kazał Ci się mnie
wypytać?
-coś Ty.Mówiłem Ci,że
jest mało mówny.Tylko jeśli źle się angażuje to chce mu to wybić z głowy.Mój
przyjaciel więc martwię się o Niego.Proste i logiczne.
-ah... sama nie wiem
co powiedzieć.Cholernie mi się podoba.Naprawdę chciałabym go bliżej
poznać.Zdecydowanie.
-to dobrze.Mam
nadzieje, że Horan będzie w końcu szczęśliwy.I Oczywiście, Ty też.
-poznać a być razem
Louis to zupełnie co innego.
-ale to dobry
znak.-uśmiechną się znacząco.-więc zamierzasz mu to powiedzieć?
-chciałabym ale chyba
jednak nie potrafię... boje się jego reakcji
-O niego
gwarantuje.On naprawdę nie lubi kłamstwa.Woli najgorszą prawdę.Zobaczysz
strasznie się tym przejmie.
-nie wątpię... ale
wraz się boje i nie umiem.A reszta wie?
-reszta wie tylko On
nie wiem.Zdecydowaliśmy razem, że powinien dowiedzieć się tego od Ciebie.
-ah tak... Postaram
się ale naprawdę niczego nie obiecuje
-jasne, to wasze
sprawy i nie chce się wtrącać.Ale polubiłem Cię i chciałbym Ci pomóc.
-dziękuje, to miłe z
twojej strony.Mam dwa pytania.Reszta nie jest na mnie zła?
-Są trochę zawiedzeni
ale stwierdzili, że z jednej strony Ci się nie dziwią. Drugie?
-czy wybaczysz mi to
wszystko?-zapytałam z małym grymasem na twarzy
-jasne, nie mam innego
wyboru-zaśmiał się i delikatnie mnie przytulił.
-dziękuje-powiedziałam
bardzo mocno go ściskając-a co do Miley i Josha nie bądźcie na nich źli.To
wszystko była moja intryga.
-to już wiemy.
-czyli wszystko już
wiesz?
-wiem, że Josh to
Twój kuzyn i odnalazł Cię po latach.Wiem o Twoim ojcu ale nie wiem co się stało
z Twoją mamą.Jeśli nic chcesz nie musisz mówić.
-nigdy Jej nie
widziałam, nie słyszałam.Nic.-powiedziałam patrząc na zdjęcie w ramce.
-to Ona?-zapytał
Louis patrząc na punkt mojego wpatrzenia
-tak, Ja i Logan
jesteśmy bliźniakami.Umarła rodząc nas.Wiedziała, że przy porodzie może
umrzeć.Miała do wyboru albo nas albo Siebie.Wybrała nas.Nikt o tym nic nie
wiedział tylko Ona.Chciałabym ją zobaczyć.
-spokojnie, kiedyś ją
spotkasz i nie będziesz mogła się z nią wygadać.
-na pewno.Dziękuje
Louis.Nie wiem jak mam Ci dziękować i Cię przepraszać.
-przestań.Dla Ciebie
wszystko.Mieszkacie tu Tylko we dwie?
-tak, nie chcemy
nikogo więcej.Jest jak moja siostra.Ona trafiła tutaj później.Zawsze nowi są
przez wszystkich nękani.Ona od razu zdobyła moją sympatie i udało mi się ją
ochronić od tego.
-jak to nękani?
-wiesz... Nowi, czyli
nowy punkt zaczepienia, zainteresowania. Chłopacy próbują się z nowych pośmiać,
gnębią ich i tym podobne.
-a wychowawcy?
-Oni tak naprawdę
mają tu mało do gadania.Wszyscy im się sprzeciwiając bo wiedzą, że Oni nic nie
mogą im zrobić.Chyba ,że wyjazd do MOW-u
-co to jest?-zapytał
zaskoczony
-Młodzieżowy Ośrodek
Wychowawczy.Zamknięty.Tam już nie ma żartów.
-z Tobą też tak było?
-niestety... ale
jakoś to przeżyłam.Teraz są takie trzy dziewczyny które bardzo mnie i Miley nie
lubią.
-dlaczego?
-no wiesz... mamy
lepszy kontakt z chłopakami.
-zazdrość?
-ahahha no tak.Co im
zrobię, nie zamierzam przez nie zrywać z nikim kontaktu.Potrafią jednak uprzykrzyć trochę życie.Ale za przeproszeniem mamy z Miley na nich wyjebane.
-no i prawidłowo. A
dobrze tutaj się żyje?
-żyjemy wszyscy jak
rodzina.Co tu dużo mówić mamy tylko Siebie.Staramy się zawsze pomagać sobie jak
tylko możemy.Na pewno lepiej jest mi tu niż w domu.Tu mam przynajmniej co jeść i
nie chodzę po sąsiadach prosić o kawałek nawet suchego chleba.
Mina Lou strasznie zbladła na te słowa.Widać
było,że przeją się tym wszystkim.To strasznie miło z jego strony.Czułam od
Niego bijące ciepło.Brakowało mi od dawna tego uczucia.Współczucie to jedyne co
każdy mógł nam ofiarować.Spojrzałam na zasmuconego Louisa.
-Louis! Spokojnie to
było kiedyś teraz jest już okej-próbowałam przywrócić jego mały uśmieszek
-ale dzieciństwo to
najpiękniejszy okres w życiu.
-może chcesz coś do
picia?-próbowałam zmienić temat
-soku jak
jest-uśmiechną się a ja zadowolona wstałam
-oczywiście, że
jest.Poczekaj chwili zaraz przyniosę z kuchni.Za minutę będę.
Szybko udałam się do kuchni wyjmując z
lodówki sok.Biorąc dwie szklanki i po woli nalewając soku usłyszałam donośny
pisk.Szybko wybiegłam z kuchni i pod moim pokojem dostrzegłam leżącą dziewczynę
z sąsiedniego pokoju a nad Nią biednego Louisa niewiedzącego co robić.Szybko
jednak pojawiła się opiekunka która próbowała przywrócić jej przytomność.Ja
szybko podbiegłam do Lou, złapałam go za rękę i wybiegłam z budynku.To chyba
był najlepszy pomysł, ponieważ na korytarzu zbierało się coraz więcej
ciekawskich osób.
-i coś Ty
zrobił?-zaczęłam śmiać się z Niego jednocześnie dysząc
-jejku nie
spodziewałem się takiej reakcji.Nic jej nie będzie?
-spokojnie, wyjdzie z
tego.Jak to się w ogóle stało?-zapytałam ciekawa sytuacji.
-normalnie weszła do
pokoju i zapytała się gdzie jesteś.No to odpowiedziałem, że w kuchni.Po chwili
dopiero dostrzegła, że to ja.Wpadła w pisk i nagle zemdlała.Złapałem ją i po
chwili przybiegła opiekunka.
-to teraz czeka mnie
milion pytań na minutę jak wrócę- zaśmiałam się.
-dzięki, że mnie
stamtąd zabrałaś.Coraz więcej dziewczyn tam było.
-masz tam trochę
fanek ale źle by nie było.
-w nagrodę zabieram
Cię na lody.Pasuje?
-czekoladowe?-znacznie
się wyszczerzyłam
-jakie tylko chcesz.
Ale wiesz takie wielkie, mam nadzieje,że nie dbasz o linię?
-a co chcesz mnie
utuczyć?-nie przestawałam się śmiać
-tak, a coś w tym
złego?
-nie, coś Ty nic
takiego.
-może zadzwonimy po reszt?
-możesz zadzwonić po
Josha bo byłam z Nim umówiona.
-napisze do niego.
-to dobrze bo ja z
tego wszystkiego nie wzięłam nawet telefonu.
-dobra już
napisałem.A może masz ochotę poznać kogoś?
-hmmm... kogo masz na
myśli?
-taka pewna
dziewczyna.
-i to pewnie
twoja?-zapytałam uśmiechając się
-yhym.
-bardzo chętnie
poznam.
-okej, ciesze się.Już
piszę do niej.A tym czasem Josh zaraz będzie w kawiarni.
-Gdyby nie On nie
poznałabym was.Nigdy wcześniej nawet o nim nie słyszałam.A Josh wie,że Wy
wiecie?
-tak.Gadaliśmy z Nim.
-no to dobrze.
-został tylko
Niall- spojrzał się na mnie znacząco
-powiem, muszę tylko
dobrze to wszystko przemyśleć.
-daje Ci czas. Ale
jeśli mu nie powiesz sama ja to zrobię a wtedy nie będzie ciekawie.
-yyy. Grozisz
mi?-zaśmiałam się
-to nie są
żarty-powiedział dość poważnie
-dobrze,dobrze. Może
zaprosimy Nialla na lody?-lekko uśmiechnęłam się.Tak bardzo chciałam go
zobaczyć choć na chwilę.
-czekaj zadzwonię- wyją telefon i kilka razy przyjechał palcem po ekranie po czym
przyłożył sprzęt do ucha.
*cześć
stary-przywitał się Louis-więc tak,Nasz ulubiona kawiarenka, lody,Ty, Ja,
Elanor,Josh,Nicola.Co Ty na to?Chyba, że nie masz czasu-na chwile ze skupieniem
przysłuchiwał się rozmówcy -yhym,jasne.Dobra,dobra.Będzie dobrze.Czekamy, bądź
szybko.
-i co?-Zapytałam
ciekawa
-będzie,będzie.Jest z
Harrym więc niedługo przyjadą.
-a mogę zadzwonić?
-jasne, a co masz jeszcze kogoś?-uśmiechną się znacząco podając mi sprzęt
-no jasne.Mileyyyy!
-Harry będzie
zadowolony-zakpił
-yyy jak to?
-oj wiesz, gdyby
Miley była wolna Harry byłby trochę zabiegany.Mówi,że jest śliczna tylko nie w
jego typie.
-ona jest zakochana
po uszy.Nic Jej już nie uratuje.-w telefonie wybrałam potrzebne cyferki po czym
połączyłam się.
*tu
Nicola-przywitałam się
*słyszę, co jest?
*Idziemy na lody z
Tomilsonem.Zbieraj dupsko i dawaj.
*ale ja jestem z
Krisem i Loganem
*to chodźcie
wszyscy.Im nas więcej tym lepiej.Wyśle Ci sms adres kawiarni.
*ok tylko szybko, My
już idziemy.
*ok do zobaczenia-po
czym oddałam telefon Tomilsonowi.
Usiedliśmy z Louisem na krzesełka znajdujące
się przy stoliku na dworze.Już po chwili znalazła się przy nas kelnerka pytając
co zamawiamy.Grzecznie wytłumaczyliśmy dziewczynie, że czekamy na znajomych i
gdy przybędzie cała reszta wtedy zamówimy lody.Rozmowa z Louisem toczyła się na
przeróżne tematy.Od samej pogody po sam stan mojej niemiłej historii.Wiele razy
pytał, czy czegoś mi nie potrzeba? jakiejkolwiek pomocy? Był kochany,miły a
przede wszystkim opiekuńczy.Dużo też opowiadał o swojej dziewczynie.Jak się
poznali, ile są razem i jak spędzali często czas.Opowiadał dużo o zespole, co
razem stworzyli dzięki ciężkiej pracy.Już po jakiej półgodzinnej rozmowy
dołączyła do nas dziewczyna Tomilsona -Elanor.Przepiękna dziewczyna.Tej to
dopiero można było pozazdrościć urody.Nie dość, że śliczna to widać w dodatku,
że dość mądra.Poszczęściło się Lou.To, że są zakochani widać z daleka.Po
kolejnych odstępach czasu przybywały kolejne osoby.Czekaliśmy jeszcze tylko na
Harrego no i Horana.Okazało się, że Harry zadzwonił po Liama który także
przybył z Danielle z którą spędzał czas.Zayn przybył sam.Jego dziewczyna miała
próbę swojego zespołu.Wszyscy z niecierpliwością czekali na ostatnią
dwójkę.Każdy chciał już złożyć zamówienie.Ja postanowiłam wykorzystać
nieobecność Nialla i przeprosić wszystkich za wielkie zamieszanie związane ze
mną.Powinnam chyba była to zostawić ale dręczyła mnie to od środka.Musiałam ich
przeprosić i obiecać, że nigdy nie popełnie tego samego błędu.
-mogę poprosić o
cisze?!-krzyknęłam nieco głośniej by każdy usłyszał.Każdy w ułamku sekundy
zakończył swoje rozmowy-Chciałam was serdecznie przeprosić za te całe
zamieszanie związane z moim pobytem w domu dziecka.Cholernie się bałam i nie
wiedziałam jak mam wam to powiedzieć.Wiecie to wszyscy oprócz Nialla.I chce by
na razie tak zostało, możemy się tak umówić?.
Nikt nie odezwał się chociaż na sekundę.Jedni
bawili się swoimi rękami.Inni patrzyli na mnie ze smutkiem, inni za mnie a
jeszcze Miley pokazywała oczami abym obróciła się za Siebie.W duchu modliłam
się aby nie stał tam Niall z Harrym.Nie pewnie obróciłam głowę za Siebie.Stał
tam oczywiście lokowaty z blondynem który chyba nie mógł sam uwierzyć w słowa
które przed chwilą usłyszał.Nie wiedziałam co teraz miałam kompletnie zrobić.
-Hej.Miło Cię
widzieć.Kurwa przyszedłem tu specjalnie dla Ciebie i dowiaduje się, że wszyscy
są w tajnym spisku przeciwko mnie.Dlaczego mam niby o tym do jasnej cholery nie
wiedzieć?Jestem jakiś gorszy czy co?!-zwrócił się w z tym słowami w moim
kierunku.
Gdy cholera jasna w końcu nasza znajomość
przeszła na normalny tor ja musiałam wszystko od tak po prostu spieprzyć.Przecież
dokładnie wiedziałam,że on za chwile tu przyjdzie.Poczucie winy chyba jednak za
bardzo mnie trapiło.Kompletnie nie widziałam co mam teraz począć.Co ja kurde
najlepszego zrobiłam? Jak mam teraz to wszystko naprawić? Nie bedzie tak łatwo
o tym zapomnieć o ile w ogóle uda mi się go przeprosić.Miałam mu to sama
powiedzieć i wyjaśnić.
-Niall
spokojnie!-krzykną Harry
-wy to się w ogóle nie
odzywajcie! Przyjaciele! No słucham panią jestem jakiś powykręcany?
-to nie tak jak
myślisz-powiedziałam bardzo cicho
-a jak?-niemalże
szepną
W głowie powstał wielki mętlik.Nie widziałam
kompletnie co mam mu powiedzieć."podobasz mi się i chciałam Ci to sama
powiedzieć by zobaczyć jak na to zareagujesz". Tak właśnie brzmiała
odpowiedz na twoje pytanie.Dlaczego tylko nie potrafiłam Ci tego
powiedzieć?Wstydziłam się.Toczyłam wewnętrzny monolog który do niczego nie
doprowadził.Blondyn usłyszał jedynie ciszę.
-spoko...-powiedział
bardzo cicho.Spojrzał na resztę i odszedł.
Widziałam jak jego sylwetka oddala się coraz
bardziej.Reszta całkowicie milczała.Nikt nie wiedział co zrobić.Ja sama nie
wiedziałam co zrobić.Spojrzałam błagalnym tonem na brata.
-idź za nim.Walcz o
Niego.Nie spieprz tego!-powiedział.
Jego słowa dodarły do mnie momentalnie.On
jedyny w tak szybkim tempie potrafił dotrzeć do mnie.Wiedział dokładnie co
teraz czuje i co mi jest potrzebne.Bez namysłu pobiegłam za nim.Gdy znajdowałam
się w miarę blisko krzyknęłam "stój". Sylwetka chłopaka stanęła.Przez
spory jeszcze czas stała nadal odwrócona plecami do mnie.Straciłam już resztki nadziei .Chciałam odejść, gdy w ostatnim momencie spojrzał na mnie.
-Cholernie mi się
podobasz.Twój nieziemski wygląd i ciągle zaskakujący mnie charakter.Zaskakujesz
mnie z dnia na dzień.Bałam się Twojej reakcji.Wiesz ile osób dowiadując się o
tym wyśmiało mnie?To strasznie bolało.Dlatego chciałam powiedzieć Ci to
sama.Prosto w oczy.Chłopaki też dowiedzieli się niedawno i postanowili,że ja
powinnam Ci o tym powiedzieć.Nie bądź na nich zły.To tyle.
Wszystkie te słowa wydobyły się z moich ust
w błyskawicznym tempie.Mówiłam to jakbym uczyła się tego jak wierszyka w
podstawówce.Wszystko było jak wyklepane na blachę.A jednak wszystko to płynęło
prosto ze mnie.Czułam się o wiele lżej gdy powiedziałam mu prawdę.Czekałam
tylko na jakiś odzew.Jakikolwiek.Nie doczekałam niczego.Odwrócił się napięcie
i odszedł.Patrzyłam do końca z nadzieją, że zaraz zawróci i wszystko powoli się
wyjaśni.Na marne.Gdy jego drobna postura całkowicie zniknęła mi z pola widzenia
wróciłam się do reszty.Każdy czekał na nową dawkę informacji.Widząc mnie chyba
nie musieli pytać czy udało się czy nie.
-bawcie się dobrze,ja lecę.Nic tu ze mnie.
-pójdę z Tobą-wstała
Miley
-nie tym razem!
naprawdę dzięki.Chcę pobyć sama.Przejść się,wszystko przemyśleć.Dziękuje MIley
ale pogadamy jak się spotkamy w pokoju.
Odeszłam.Kierowałam się w byle jakie miejsce
gdzie mogłabym w spokoju zapalić.Po Chwili jednak poczułam czyjąś rękę na swoim
ramieniu.
-można?-usłyszałam
cichy głos Zayna
-mówiłam,że chce
zostać sama
-ale ja chciałem
trochę pobyć z Tobą.
-jak sobie chcecie.I
co porozmawiamy o pogodzie?-zapytałam z sarkazmem
-nie musisz się na
mnie wyżywać.
-przepraszam- szepnęłam
cicho.
-Niall to strasznie
uczuciowy chłopak.Zabolało go to bardzo.I dlatego tak się zachował.Jestem
zdania,że nie powinnaś się tak szybko poddawać.Początki są zawsze trudne.Wiec
weź się w garść i do roboty.
-spróbuje, w końcu
nic mi nie szkodzi...-usiadłam przy ścianie między blokami.-zapalisz? wiem,że
palisz.-wyciągnęłam w jego kierunku paczkę z papierosami.Chłopak nic nie
odpowiedział tylko wyjął jednego po czym ze swojej kieszonki wyjął ogień i
odpalił.Ja pokrótce poczyniłam to samo.Zaciągałam się dymem i marzyłam o tym
by jak najszybciej znaleźć się w łóżku i o tym wszystkim zapomnieć.
-Dlaczego
palisz?-zapytał
-a dlaczego ty
palisz?-nie odpowiedział-no właśnie i dlatego ja palę.
-to też chciałaś
przed nim ukryć?
-tego nie ukrywam
przed nikim.Palę i tyle.Co to kogo interesuje.A jeżeli nie wie o tym to bym mu
powiedziała, żaden problem.
-szczera rozmowa
naprawdę by wam pomogła.jestem tego zdania.
-sama jestem tego
zdania.
______________________________________________________________________________________
Wróciłam.Trzy
miesiące przerwy zrobiły mi bardzo dobrze.Wiem,że nie powinnam była się tak
zachować lecz niestety za dużo w moim pechowym życiu się wydarzyło.Nie będę was
obarczać moimi problemami.Zrozumiałam,że nie mogę porzucić was bez niczego ale
przede wszystkim,że nie mogę porzucić tego na co tak długo pracowała.Wy
jesteście częścią tego opowiadania więc o was najbardziej chodzi.Jeszcze raz
przepraszam...
Wznowiłam wszystkie działania. ASKA też :)
Wznowiłam wszystkie działania. ASKA też :)